Z nikim nie rozmawiała. Odkąd weszła do klasy nie odezwała się nawet słowem. Zignorowała pytanie Natalii, nie zwracała uwagi na przenikliwy głos Federico. Miała gdzieś, że cała szkoła widzi ją płaczącą. Potrzebowała tego. Pokazała wszystkim cząstkę siebie.
Nie chciała opuszczać zajęć, ale Pablo poprosił aby wyszła i uspokoiła się. Nie miała siły na kolejne kłótnie, więc zgodziła się. Przechodząc przez próg sali usłyszała tylko ciche Czy ja też mógłbym wyjść? i od razu pożałowała, że przystanęła na propozycje nauczyciela.
Usiadła na jednych z puf ustawionych przy szatniach. Poczuła, że Federico podąża za nią, ale postanowiła nie zwracać na to uwagi.
- Możesz mi powiedzieć wszystko. - usłyszała i podniosła powieki pomimo postanowienia, że nie będzie go tego dnia oglądać.
- Wątpię. - odpowiedziała zdawkowo i ponownie zamknęła oczy.
- Jestem pewien, że pomogę.
- Nie zrozumiesz.
- Spróbuję, jeśli tylko dasz mi szanse. - przekonywał. Spojrzał prosto w jej oczy i chwycił lewą dłoń.
- Dla mojego taty nigdy nie będę wspaniała. - okazała się nie być nieugięta.
- To nie możliwe. Każdy rodzic uważa swoje dziecko za najwspanialsze na świecie. - stwierdził i posłał w stronę Ludmiły słodki uśmiech.
- Kilka dni temu powiedziałam ci dokładnie to samo, ale ty zaprzeczyłeś. - wypomniała mu, a w efekcie Fede przez moment wahał się co powinien powiedzieć.
- Moja mama nie jest jak każdy rodzic. - wyjaśnił.
- Mój tata też nie.
Zapadła cisza. Ludmiła poczuła się lepiej. Rozmowa z chłopakiem przyniosła jej ulgę. Nawet jeśli nie wyniosła z niej nic konkretnego, była szczęśliwsza.
- Powinniśmy już wracać. - oznajmił, ruszył w stronę klasy, a blondynka podążyła za nim. Nie odczekała chwili, tak jak to postępowała zwykle. Nie wstydziła się już tej przyjaźni. Wreszcie poczuła, że nie ma do tego powodów.
Stchórzyła. Znowu. Głupi brak odwagi zniszczył wszystko. Pragnęła wykrzyczeć całemu światu, że Maxi jest dla niej ogromnie ważny, ale była przekonana, że po tym jak go odrzuciła nie będzie chciał z nią nawet rozmawiać.
Życie byłoby o wiele łatwiejsze gdybyśmy zawsze znali prawdę. Nie dochodziłoby do tak wielu niepotrzebnych nieporozumień, a co najważniejsze, ludzie nie raniliby się tak często. Bo kłamstwo może wyrządzić ogromną krzywdę.
Przez chwilę obserwowała jeszcze uczniów Studio. Iva i Andres byli razem pomimo wszystkich przeciwności losu. Nie pochwalał sposobu w jaki potraktowali Camilę, ale mimo to żałowała, że sama nie jest tak zdeterminowana. Spojrzała też na Ludmiłę i Federico, którzy dyskutowali o czymś w kącie. Cieszyła się ze szczęścia przyjaciółki, ale marzyła aby znaleźć się na jej miejscu. Nawet pozycja Francesci, która nadal nie rozmawiała z Marco wydawała się jej atrakcyjniejsza niż bycie takim tchórzem jak ona. Nawet Maxi odważył się wreszcie powiedzieć jej o swoich uczuciach. To pozbawiało jej jakichkolwiek przeciwników w rywalizacji o tytuł największego tchórza Studio, kraju, a może nawet świata.
Po raz kolejny nie potrafili dojść do porozumienia. Wymieniali się obelgami i przypominali największe życiowe porażki, błędy. Ale to i tak było lepsze od tego milczenia, którym obdarowywali siebie od samego rana. Szkoda tylko, że pierwszymi słowami Fran wypowiedzianymi w stronę Marco było Wytłumacz mi co w Violettcie jest takiego niezwykłego?
Tak rozpętała się jedna z większych wojen w historii Studio. Włoszka właśnie próbowała wytłumaczyć mu jak bardzo myli się co do Violetty, a Marco uporczywie tłumaczy, że on nie ma nic w tej sytuacji do powiedzenia, że to jego życie i nie ma najmniejszego prawa się do niego mieszać. Jednak Francesca nie ustępowała. Można nawet stwierdzić, że nie chciała kończyć tej kłótni. Wiedziała, że Marco nie odezwie się do niej ponownie zbyt szybko.
- Marco, proszę cię, daj sobie pomóc! - wołała rozpaczliwie.
- Dlaczego tak bardzo chcesz cokolwiek dla mnie robić? - zapytał krzycząc jeszcze głośniej niż dziewczyna. Powoli w sali zaczęli zbierać się inni uczniowie Studio. Większość z nich chciała zwyczajnie dowiedzieć się czegoś o nowej sensacji, ale znalazły się tam też takie osoby jak Ludmiła, Diego czy Natalia, którzy naprawdę przejmowali się losem dwójki.
- Jesteś moim przyjacielem! Nie chce żebyś zmarnował sobie życia. - tłumaczyła chociaż gdzieś tam, podświadomie pragnęła wyznać, ze troszczy się o niego z zupełnie innego powodu.
- Jeśli uważasz się z moją przyjaciółkę, powinnaś zrozumieć, że wszystko co robię jest przemyślane i niczego nie żałuje. - kłamał. Miał do siebie okropny żal, że rozpoczął cokolwiek z Violettą, ale wiedział, że gdyby przyznał się do tego, Fran nie dałaby mu spokoju.
- Skoro uważasz, że to co zrobiłeś nie było błędem to chyba naprawdę nie mam jak ci pomóc. - podsumowała i zdenerwowana wyszła z sali, przedzierając się przez tłum.
Przed rozmową miała jeszcze nadzieję, że Marco zdaje sobie sprawę z popełnionego błędu i wszystko da się jeszcze naprawić. Bardzo chciała się z nim pogodzić. Tęskniła za czasami kiedy byli po prostu przyjaciółmi. Żałowała, że dowiedziała się o jego związku z Violettą. Kiedy uważała dziewczynę za idealną, wszystko było łatwiejsze.
- Francesca! - usłyszała za sobą. Przez moment miała nadzieje, że to Marco, ale szybko zdała sobie sprawę, że to nie jego głos. Ten wydawał jej się jakiś nieznajomy. Nie, to złe określenie. Pamiętała ten dźwięk. Nie mogła tylko przypomnieć sobie gdzie już go słyszała. Pozostało tylko się odwrócić.
Jej oczom ukazał się właśnie ten chłopak. Tak bardzo za nim tęskniła! Pragnęła mocno się do niego przytulić, ale coś nie pozwalało jej ruszyć się z miejsca. Nie widziała już w nim tej samej osoby. Nie potrafiła dostrzec tego błysku w oku. A z jego twarzy znikł uśmiech, po którym zawsze go rozpoznawała.
Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Nie potrafiła pojąć, dlaczego całe życie jej przyjaciół opiera się na kłamstwie. Nie była w stanie wskazać jednej bliskiej osoby, która nie skrzywdziła się w ostatnim czasie. Ogłoszono miesiąc ranienia ludzi?
Bardzo chciała zobaczyć teraz Violettę. Marzyła o wykrzyczeniu jej prosto w twarz, co sądzi o jej zachowaniu. Pragnęła zadać Marco bolesny cios w policzek, za to jak wielką przykrość sprawił Francesce. Chciała nawet nakrzyczeć na Włoszkę, ponieważ ta trzymała wszystko w tajemnicy przez tak długi czas.
Próbowała powstrzymać się od płaczu. Czuła, że Violetta tego właśnie chce. Camila miała teraz zwyczajną, ludzką potrzebę przytulenia kogoś, kogokolwiek. Od razu pomyślała o Diego.
Zapukała. Chwilę potem drzwi się otworzyły, a przed oczami stanęła jej Natalia. Jednak kiedy ta tylko spostrzegła rudowłosą, wiedziała, że przyszła do brata, więc zawołała go.
Natychmiast poczuła go przy sobie. W końcu tylko on doskonale wiedział kiedy Camila potrzebuje uścisku. Nie pytał nawet o powód jej zmartwień. Pocieszyłby ją nawet gdyby martwiła się złamanym paznokciem.
- Musimy poważnie porozmawiać. - wypowiedział słowa, których Camila bała się najbardziej. Nie chciała nic mówić. Po chwili milczenia, chłopak powtórzył zdanie.
Więc, opowiedziała mu o przypuszczeniach Francesci. Mieszałą płacz z ogromnym zdenerwowaniem i pragnęła aby Diego wyjaśnił jej na czym polega problem. Jednak on wciąż milczał. Zawiesił wzrok na dziewczynie zupełnie jakby chciał przeniknąć do jej umysłu i przekazać coś bez użycia słów.
Wtedy do niej dotarło. On miał na myśli coś zupełnie innego. Nawet jeśli doskonale wiedział jaka jest prawda, miała mu to powiedzieć teraz, prosto w twarz. Tylko wtedy uwierzy.
- Kocham cię.
Przybywam z czternastką. :-) Pod ostatnim rozdziałem komentarz zostawiła tylko jedna osoba. Nie ukrywam, że jest mi z tego powodu przykro, ale nie będę się z tego powodu zamartwiać. Zdaję sobie sprawę, że nie było mnie długo i odbiło się na liczbie moich czytelników, ale jest tu jeszcze ktoś, komu zwyczajnie ostatnio nie chciało się nic pisać. :-) Swoją drogą, jest tu ktoś jeszcze tak bardzo podekscytowany Diego i Francecą jak ja? Chyba mam nową ulubioną parę!
Miejmy nadzieję, że uda mi się tu wrócić....
OdpowiedzUsuńCzekam ♥
UsuńOjeju Fede jaki kochany.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
No i jak zwykle świetnie.
Dziękuję! Następny powinien być za tydzień :-)
UsuńMoje. ♥
OdpowiedzUsuń♥
Usuń