Playlista

środa, 23 lipca 2014

Rozdział dziewiąty: Uczucia mogą być czymś, czego wystraszysz się najbardziej

Dla Li ♥


"Przegrać po to aby inni wygrali to czasem więcej niż wygrywać"
~ Wiesław Malicki

  - Usiądziesz wreszcie?! - wykrzyczała. Miała już serdecznie dosyć tej nadpobudliwości Włoszki. 
 - Eh, przepraszam. Jestem po prostu bardzo zdenerwowana. Ten plan chyba nadal mnie nie przekonuje. - wyznała i usiadła po prawej stronie Natalii. 
  - Tak na dobrą sprawę to ja też mam poczucie, że to lekka przesada. - brunetka niepewnie przyznała rację koleżance. 
     Ludmiła westchnęła. Z całych sił próbowała pomóc Francesce. Po kilku tygodniach, kiedy była już z dziewczyną bardzo zżyta, perspektywa poniżenia Violetty wydawała jej się tylko dodatkowym bonusem. 
  - Rozmawiałam ostatnio z Marco. - oznajmiła czarnowłosa, a towarzyszki spojrzały na nią jakby właśnie wyznała, że wychodzi za mąż. 
     I to był właśnie ten moment. Początek wielkiej przyjaźni. Tego wieczoru uznały, że jeszcze nigdy nie opowiedziały nikomu o sobie tylu rzeczy na raz. Francesca zdała im relację z niemal całego spotkania z Meksykaninem i zaśpiewała fragment ich wspólnego dzieła. Hiszpanka wreszcie otwarcie wyznała, że podoba jej się Maxi, a Ludmiła opowiedziała o relacji z Federico. Początkowo bardzo ogólnikowo, ale wszystkie wyznania dziewczyn pomogły jej się przełamać i później powiedziała im dosłownie o wszystkim. 
     Zaczynając od ich felernego, pierwszego spotkania i od tych wszystkich docinek przez płot. Wspomniała o rozmowie nad basenem, kiedy to debatowali na temat problemów w ich rodzinach. I oczywiście nie obyło się bez kilku wyzwisk podczas opowieści o kłótni na polanie. Kiedy blondynka zaczęła opowiadać o wspólnym pisaniu utworu, przyjaciółki były już prawie pewne, że się zakochała. 
  - Kiedy kończycie piosenkę? - zapytała lokata. Kierowała nią jedynie ciekawość.
  - Wstępnie umówiliśmy się na czwartek, ale znając nas pewnie się pokłócimy, nic nie przyjdzie nam do głowy albo zwyczajnie złapie nas leń. - zaśmiała się i później stwierdziła, że to właśnie w tym wszystkim lubi. Ich sprzeczki zawsze przyprawiają ją o kupę emocji.


     W Studio o takiej porze siedział już tylko on i kilku chłopaków w sąsiedniej sali. Przez kilka tygodni w ciągu, których uczęszczał do tej szkoły, ani razu nie odważył się do nich dołączyć.
     Tak na dobrą sprawę, jedynymi osobami, z którymi w ogóle rozmawiał, byli Ludmiła i Diego. Tak, ich zdecydowanie mógł nazwać dobrymi przyjaciółmi. Chociaż dla otoczenia, jego relacja z Ludmiłą mogła zupełnie nie przypominać przyjaźni, to on gdzieś głęboko czuł, że ta dziewczyna go lubi.
  - Idziesz już? - usłyszał za sobą głos Hiszpana. Uśmiechnął się na myśl miłej rozmowy z nim. No bo przecież każde spotkanie z Diego, wiąże się z długim dialogiem. Chyba nigdy nie spotkał bardziej rozgadanej osoby. Oczywiście w tej kategorii nie brał już pod uwagę Ludmiły. Stwierdził, że byłoby to zwyczajnie nie fair dla reszty.
     Pokiwał głową w odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie. Przyjaciel uśmiechnął się do niego i razem ruszyli w stronę domów.
     Diego streścił kilka ostatnich spotkań z Camilą i spytał Federico co powinien zrobić. On jednak miał zbyt dużo własnych problemów, aby móc racjonalnie myśleć o rozetkach innych.
     Włoch jednak nie wspomniał o Ludmile. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Hiszpan zwierzał się siostrze ze wszystkiego, a Natalia była przecież najlepszą przyjaciółką blondynki. Nie mógł dopuścić, aby dziewczyna dowiedziała się o jego prawdziwych uczuciach. Mimo tego, że gdzieś w głębi serca był w niej zakochany to i tak pragnął aby zostali jedynie przyjaciółmi.
  - A co u ciebie? - zaciekawił się szatyn i wprawił tym Federico w ogromne zakłopotanie.
  - Nic specjalnego. - skłamał wreszcie. Diego doskonale wiedział, że nie mówi prawdy. Kilka dni temu siostra opowiedziała mu o swoich przypuszczeniach na temat Federico i Ludmiły. Wolał to jednak zachować dla siebie.


     Stanęła przed lustrem. Spojrzała na dziewczynę z dosyć ponurą miną i spróbowała się uśmiechnąć. Poprawiła szybko włosy i nałożyła na usta trochę błyszczyku. Chciała wyglądać doskonale. Sama nie wiedziała czy to dla przyjaciółek, Federcio czy zwyczajnie dla siebie.
     Chwyciła torbę i wybiegła z domu, głośno trzaskając przy tym drzwiami.
     Pewnym krokiem przemierzała ulicę, na której mieszkała. Kiedy dotarła pod dom Federico, nie zatrzymała się tam nawet na chwilę, ale mimo to była pewna, że chłopak ją zauważył i za moment pojawi się tuż przed nią.
     Nie myliła się. Uśmiechnięty Włoch jechał tuż obok.
  - Posłuchaj, jest taka możliwość, abyś znowu mógł chodzić? - zapytała nieśmiało, przerywając ciszę. Zamurowało go. Zupełnie nie wiedział co powinien powiedzieć.
  - Tak, ale musiałbym zrezygnować ze Studia. - wypalił i szybko tego pożałował. Może i było to zgodne z prawdą, ale czuł, że blondynka nie powinna o tym wiedzieć.
  - Nie uważasz, że zdrowie jest ważniejsze? - zdziwiła się. Wcześniej była przekonana, że Fede ma inne podejście do całej sprawy.
   - Rozwijanie pasji jest dla mnie wszystkim. O możliwości rehabilitacji dowiedziałem się jakiś czas po przeprowadzce. Wcześniej nie chodziłem do szkoły. Studio jest dla mnie niezwykle ważne. Nie potrafiłbym go zostawić. - wyjaśnił. Ludmiła słuchała go z uwagą. Zastanawiała się co powinna zrobić, bo wiedziała, że nie będzie stać bezczynnie. Chciała aby Federico był szczęśliwszy.
     Zdziwiła się swojemu zachowaniu. Wcześniej jedyną osobą, której szczęścia chciała była Natalia. Może i mogło to dziwić, ale blondynka od zawsze robiła wszystko, aby Hiszpanka czuła się dobrze. Nawet taty nie kochała tak bardzo. On zawsze wydawał jej się obcy.
     Wózek Federico wydawał jej się bardzo bliski. Jej siostra też nie mogła chodzić. Po wypadku, który cudem przeżyła, była sparaliżowana od pasa w dół. A pewnego dnia po prostu jej się pogorszyło.
     Co prawda stan Włocha nie był na szczęście tak poważny, ale Ludmiła wiedziała, że zdrowie jest mu bardziej potrzebne.
       Zmienili temat.
     Ludmiła opowiedziała mu o jej spotkaniu z dziewczynami. Fede zdziwił się, że jej relacje z  Francescą są aż takie dobre (chociaż zauważył, że od jakiegoś czasu już się nie kłócą), ale postanowił nie pytać.
     Po chwili byli już przy szkole. Kiedy weszli do środka, wzrok wszystkich skupił się na nich. Wszystkich zastanawiało jedno. Co "królowa Ferro" robi z... kaleką?
     Ale dziewczyna była tak pochłonięta, że nawet nie zwróciła na to uwagi. Dopiero kiedy wieszli do klasy i wszystkie rozmowy ucichły, zdała sobie sprawę, że nie rozdzielili się przed wejściem.
  - No co? Mieszkamy obok siebie. - próbowała się tłumaczyć.
  - Spotkaliśmy się po drodze. - wspomógł ją Federico.
  - Musiałam znosić jego towarzystwo przez całą drogę. - szybko podsumowała Ludmiłą i zajęła miejsce oo Natalii.
     Poinformowała ją, że zaproponowała Federico, aby dołączył do ich wieczornego spotkania. Natalia tylko się uśmiechnęła i zdeklarowała, że przekaże Francesce.
     Kiedy do sali wszedł Pablo, wszyscy musieli zamilknąć. Wiadomo było, że jest surowszy niż reszta nauczycieli.



Jestem wściekła. Tak, wściekła. Na was, na siebie, a najbardziej na Li... Wracam sobie z wakacji, zadowolona, opalona, a tutaj... brak komentarzy pod rozdziałem. To smutne, ale obiecałam sobie, że ilość komentarzy czy obserwatorów nie wpłynie na jakość moich opowiadań, tak więc postarałam się aby ten rozdział był idealny. Pewnie trochę zbyt krótki, ale zależało mi aby opublikować go właśnie teraz. I tak ten dopisek jest już przestarzały. Dedykowany Li. Nie możesz odejść! NO BŁAGAM! 
Rezygnuje z uczuć. Przynajmniej na jakiś czas. Może wrócą. W przyszłości. 

Może Chlobird cię przekona? :-( 



Aga


środa, 9 lipca 2014

Rozdział ósmy: Skocz ze mną do zimnej wody

Dla Li.  Moje emotikony i tak są lepsze :-P Przeczytaj notkę pod rozdziałem. Mam niespodziankę ♥♥♥


"Odwaga nie jest brakiem strachu, a raczej oceną,
 że coś innego jest ważniejsze niż strach"
~ Ambrose Redmoon

     Siedziała na ziemi, w sali śpiewu. Nerwowo spoglądała na zegarek. Piętnaście minut do pierwszej lekcji. Spóźnia się? Nie, przecież nie napisał konkretnej godziny. Ale z drugiej strony... mogłoby się wydawać, że rozmowa, na którą się zapowiada zajmie im dłużej niż nędzny kwadrans. 
     Zmieniła pozycję. Jej kręgosłup zaczął już boleć od ciągłego przebywania w bez ruchu. Zaczęła obgryzać paznokcie. Każda nerwowa sytuacja sprawia, że powraca do dawnego nawyku. A przy trybie życia jaki prowadzi aktualnie, za mnie długo nie będzie miała czego malować. 
     Wreszcie podniosła się. Podeszła do instrumentu i zagrała pierwsze wersy ulubionej piosenki. En mi mundo. No właśnie, jaki jest ten jej świat? Zmieniła się, to pewne. Już nie jest tą samą nieśmiałą Violettą z przed kilku lat. Nigdy nie przypuszczała, że ktokolwiek będzie rywalizował o jej względy, a już na pewno nie spodziewała się, że będzie musiała stanąć przed takim wyborem. Czy teraz jest lepsza? Wątpliwe. Na pewno pewniejsza siebie. Ma przyjaciół, cieszy się popularnością w szkole. Ale w tym wszystkim chyba zaczęła tracić tą prawdziwą osobowość. 
   - Myślałaś, że nie przyjdę? - usłyszała męski głos. Podniosła głowę i dostrzegła Marco. Zdziwiła się. Skąd mógł to wiedzieć? 
   - Tak, zaraz zaczynają się zajęcia i nie wiem czy zdążymy... - przerwał jej. Wystraszyła się jego wzroku. Nigdy taki nie był. 
   - Musimy to skończyć. - wyszeptał i spuścił wzrok. 
   - Posłuchaj, jeśli to ma być ultimatum to ja zerwę z Leonem. - zapewniła i chwyciła jego rękę. 
   - Nie kocham cię. - wyznał wreszcie. - Nigdy nie kochałem. Chciałem zdobyć uznanie wśród uczniów. 
   - Ale... - chciała coś powiedzieć. Była jednak w szoku i nie potrafiła wykrztusić nic sensownego. 
   - Musimy już iść, zaraz się spóźnimy. - powiedział tylko i wyszedł z sali. 


      Atmosfera podczas zajęć chyba jeszcze nigdy nie była tak napięta. Camila nie odezwała się do Diego nawet słowem. Ciągle w głowie siedział jej ten pocałunek. Nie wiedziała jak powinna się zachować w stosunku do całego zdarzenia. Nie wspominając już o sytuacji z Andresem. Nie miała pojęcia jak skomentować jego zachowanie. A on na jej oczach obejmował Ivę. 
     Marco i Francesca utrzymywali między sobą pewien dziwny dystans. A chłopak bez przerwy spoglądał na Violettę. Była obejmowana przez Leona. No tak, przecież o nic nie wie. I znając Violettę pewnie nigdy się nie dowie. 
     W głowie i Ludmiły, i Federcio nadal króluje wspomnienie ostatniego wieczoru. Zastanawiali się co mogłoby się stać gdyby dziewczyna nie wyszła. Jak teraz by ze sobą rozmawiali? Czy w ogóle by rozmawiali? 
     I tylko Maxi od czasu do czasu nieśmiało uśmiechał się do Natalii. Miała na sobie te buty. I trzeba przyznać, że wyglądała niesamowicie.  
   - Może któraś para ma ochotę nam przedstawić swoje dotychczasowe poczynania związane z zadaniem? - Angie bezskutecznie spróbowała przemówić do uczniów. Nikt nawet nie zwrócił uwagę na jej wypowiedź. Można by nawet rzec, że nic nie usłyszeli. 
   - Nikt jeszcze nic nie przygotował? - zdziwiła się, ale później zdała sobie sprawę, że wszyscy są jakby na innej planecie. Usiadła zrezygnowana.

   

     Wbiegła do mieszkania nie zwracając uwagę na żadnego z domowników. Zamknęła się w pokoju i bezwładnie rzuciła na łóżko. Chciała zacząć płakać, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie mogła przez niego płakać. Musiała być silna.
     Już od dawna domyślała się co jest grane. A może nawet była pewna, tylko zwyczajnie bała się to przyznać, nawet przed samą sobą. Zaśmiała się na myśl, że znajomi uważają ich za idealną parę.
  ~ Ciekawe, z której strony. ~ Pomyślała i jeszcze raz się uśmiechnęła. Chyba miała wrażenie, że śmiech pozwoli zatuszować jej fatalne samopoczucie.
     Dzisiaj nawet z nim nie rozmawiała. Nie miała ochoty słuchać jego wyjaśnień. Że to nie jej wina tylko jego i takie tam bzdety. Przecież obydwoje wiedzą, że to wina obojga. Tylko błąd Andresa boli bardziej. Zdradzał. 
     Do Diego też się nie odezwała. Chyba się bała. Tak, to dobre określenie. Nie wiedziała jak odebrał całą sytuację i powoli zaczynała zdawać sobie sprawę, że wcale nie chce się dowiedzieć. Ale czuła, że powoli traci przyjaciela. Bo przecież nawet jeśli obiecają sobie, że zapomną to gdzieś tam w środku będą czuli ten dyskomfort. A nie wyobraża sobie ich jako pary. Nawet gdyby go kochała. A nie kocha. Chyba.
     Usłyszała, że ktoś próbuje otworzyć drzwi. Wydusiła z sobie prawie bezgłośne "Kto tam?" i z niechęcią podeszłą do wyjścia.
   - Diego. - usłyszała w odpowiedzi. Przełknęła ślinę. Pomimo nerwów postanowiła otworzyć. Przecież nie mogli rozmawiać przez drzwi.
   - Co jest? - zapytał gdy już obydwoje siedzieli na kanapie. Wcześniej mama rudowłosej powiadomiła go, że z dziewczyną coś nie tak, ale Diego starał się udawać, że właśnie się tego domyślił.
   - Nic. - wszeptała tak cicho, że chłopak ledwo ją słyszał. Zresztą nawet gdyby nie usłyszał, znał ją aż tak długo, że zdążył, że nauczyć jej standardowych odpowiedzi na niektóre pytania.
     Popatrzył na nią typowym dla siebie wzrokiem. Dziewczyna przymknęła oczy. Wreszcie wtuliła się w przyjaciela. Zapomniała o wszystkich wcześniejszych obawach. Chciała znowu poczuć się bezpiecznie, a w ramionach Diego miała wrażenie, że nic jej już nie grozi.
   - Nie płacz, proszę. - powiedział i wtulił się mocniej w dziewczynę. Ta tylko spróbowała powstrzymać łzy.


"Fall with me to the open water
There is no lifeline to climb
The deeper you go, swallowed by the undertow
The more you feel alive"
Open Waters (Swim)


     Ławka ustawiona pod salą taneczną jak zwykle została zajęta przez paczkę Violetty. Z tą różnicą, że sama Violetta gdzieś się zapodziała. Iva, Fran i Maxi musieli zadowolić się tylko swoim towarzystwem. Camila siedziała w sali naprzeciwko i zawzięcie debatowała na jakiś temat z Diego. Leon udał się na poszukiwana Violetty, która sama szukała właśnie Marco,a Andres na drugim końcu szkoły chyba próbował wymyślić jak rozwiązać sprawę z Cami.
     Francesca również nie skupiała się na Ivie, czy Maxim. Bezustannie wpatrywała się w Ludmiłę, która próbowała wyjaśnić coś zdezorientowanej Natalii. Włoszka była prawie pewna, że ma to związek z nią i Violettą i już nie mogła się doczekać, aż dowie się co wymyśliły.
     Chłopak obok nie potrafił wyrzucić ze swojej głowy Naty i patrzył na ten sam obrazek, co Fran. Z tą różnicą, że on zupełnie nie zwracał uwagi na Ludmiłę.
   - Hej, Maxi! - zawołała Iva i pomachała mu ręką przed twarzą. Chłopak nawet nie zwrócił na to uwagi. Spróbowała z Francescą, ale ona też nie wykazała żadnego zainteresowania Ivą.
   - Co się z wami wszystkimi dzieje!? - wykrzyczała wreszcie. Miała dosyć tego, że wszyscy ją ignorują. Zdawała sobie też sprawę, że paczka się rozpada i to w pewnej mierze też jej wina. Czuła, że teraz, kiedy Camila dowiedziała się o zdradzie Andresa, ich przyjaźń nie przetrwa. Znała też szczegóły znajomości Marco i Violetty. Wiedziała, że długo tak nie pociągną i Leon wreszcie się o wszystkim dowie. I jeszcze Francesca, która ostatnio spędzała niepokojąco dużo czasu z Ludmiłą.
     Wreszcie przyjaciółki pobiegły gdzieś niczym oparzone. Włoszka podążyła za nimi. Jednak musiała zrobić to odpowiednio późno, aby nie wzbudzać podejrzeń. I tak była już prawie pewna, że Iva coś wie. Maxi też nagle odszedł. 


Rozdzialik :-) Następy będzie dopiero za dwa tygodnie bo wyjeżdżam :-/ 
Dobra, do sedna. 

Nie jestem dobra w tego typu tekstach, więc... Miłego oglądania. 
Moje emotki i tak są lepsze :-) 


Aga ♥♥♥ 

sobota, 5 lipca 2014

FREAKS LIKE ME!

Tak, wiem, ostatnio zasypuje was masą reklam :-/


Zdjęcia i takie tam :-) Zrobiłby mi ktoś szablon? Nigdzie nie umiem znaleźć porządnego :-( 
OBSERWUJCIE!


  
  
  

Uwielbiam ♥ Szkoda, że nie mam programu do gifów :-(


Moje filmy :-) Czekam na subskrybcje! (Nigdy nie wiem jak to napisać :-P)


FREAKS LIKE ME!
Zwykły spam :-P Miłego oglądania!


Ciekawe czy ktoś przeczytał :-P Podajcie swoje konta!

Aga ♥♥♥

czwartek, 3 lipca 2014

Uczucie siódme: Znowu

Dla Nel Pasquarelli, Marceli Ferro, Naty Perdido, ~Veroniki, Li Comello, Mai Blanco, Fruits czyli wszystkich, którzy mnie nie posłuchali i zamiast kropki trochę się rozpisali ♥♥♥





Znowu,
uciekam od świata.
Znowu,
jestem sama. Tak jakby.
Znowu, 
czuję się inną osobą. 
Znowu,
jest tak jakby wszyscy wokół się zmieniali. 
Znowu,
powracają moje koszmary.
Znowu, 
jestem niczym bez sił.
Znowu, 
nic nie idzie po mojej myśli.
Nigdy,
nie będzie jak kiedyś. 

     Czasem mam wrażenie, że wszystko układa się wręcz idealnie. Nic nie ma zamiaru się popsuć. Ale po chwili wszystko wali się w jednym momencie. Ale przychodzi pocieszenie i czuję, że znowu jestem sobą. Mimo tego gdzieś w głębi nadal się boję. Nawet jeśli ufam mu bezgranicznie, ciągle mam wrażenie, że jeszcze chwila i znowu będę sama.

Dzisiaj cały o Cami ♥ Ostatnio strasznie spodobał mi się jej wątek. Uwielbiam ją z Diego! Ostatnio jakoś wena mnie nawiedza. No ale muszę jeszcze coś nagryzmolić na Say Me Where... 

2 komentarze do rozdziału na Dancing Is My Life!!!

środa, 2 lipca 2014

Poszukiwana, ważne!

Od pewnego czasu czasu prowadzę z kilkoma dziewczynami bloga. No i niestety jedna z nich postanowiła odejść :-/ Poszukujemy owej autorki :-) 

Zainteresowanych proszę o kontakt z Black Angel (GG:40361032)


Polecam przejrzenie bloga aby ewentualnie dopasować tematykę swojej historii do pozostałych  :-) 

Aga ♥♥♥


Uwielbiam moją nową profilówkę ♥ Chloe jest boska! 

wtorek, 1 lipca 2014

Został ktoś?

Jestem bardzo ciekawa ile z was wytrwało do teraz :-) Każdy kto to czyta wstawia w komentarzu kropkę!

Aga ♥♥♥

Tak, wiem, często dodaję bezsensowne posty :-P


Śliczne *,* Też chciałabym tak kiedyś rysować ♥♥

Rozdział siódmy: Piosenka bez echa

Dla Kasi Ferro i Mio, moich pierwszych czytelniczek. 
Ciekawe czy wytrwałyście aż do teraz.

     




     Zrezygnowana usiadła na brązowej kanapie. Nigdy nie czuła się tak... dziwnie? Wcześniej nikt jej nie odrzucił. Chociaż tak na dobrą sprawę, teraz też się to nie stało. Ale podświadomie czuła, że go traci. Te wszystkie sny, zwidy, halucynacje, dzisiejsza kolacja składały się na sensowną całość. To była Iva. Na pewno. Mimo tego Cami nadal nie chciała wierzyć, że przyjaciółka mogła skrzywdzić ją aż tak bardzo. 
     Teraz potrzebowała tylko jego. Zdecydowanie najważniejszego mężczyzny w swoim życiu. Teraz wiedziała, że tylko jemu może w pełni ufać. 
     Jak na zawołanie stawił się przy niej. Bez trudu otworzył drzwi, których w pośpiechu zapomniała zamknąć. Objął ją i pozwolił wytrzeć łzy w ramię. Pocieszył czułym słowem. 
  - Wyglądasz ślicznie. - wyszeptał i spojrzał prosto w oczy dziewczyny. - Nawet z tym rozmazanym makijażem. - uśmiechnął się delikatnie i chwycił za dłoń. Roześmiała się.
     Ich twarze znajdowały się niebezpiecznie blisko. Czuli na sobie swoje oddechy. Nosy ocierały o siebie nawzajem. Ale teraz już nic się nie liczyło. 
     Ten pocałunek był taki niewinny. Niespodziewany i delikatny. Ale obydwoje własnie o tym marzyli. Nawet gdyby mieli zapomnieć, to najpiękniejsze w ich życiu. 


      Wpadła do domu i od razu wbiegła na górę, do swojego pokoju. Nawet nie przywitała się z gosposią. Chwyciła komputer, włączyła go i zalogowała się na jeden z popularnych komunikatorów. Wiedziała, że czekają tam na nią wiadomości od chłopaków.
     Pierwsza była od Leona. Tłumaczy, że bardzo chciałby się spotkać jutro po szkole, ale nie może stawić się osobiście, aby ją zaprosić. Szatynka szybko przeanalizowała w głowie czy nie jest umówiona w tym terminie z nikim innym i odpisała. Oczywiście potwierdzając swoje przyjście.
     Po zignorowaniu kilka reklam i innego rodzaju spamu dostrzegła informacje od Marco.

Musimy porozmawiać.
 Jutro przed lekcją z Angie, w sali śpiewu.

     Przeanalizowała jego wypowiedź. Długo zastanawiała się co może być aż tak ważne. Przecież już dawno wytłumaczyła mu, że nie może zerwać z Leonem. Dla dobra swojej reputacji. A może on po raz kolejny będzie chciał ją do tego przekonać? 
     Dziewczyna położyła się na łóżku. Nie przebierała nawet ubrań. Zwyczajnie uznała, że sen będzie najlepszym i zarazem najprostszym rozwiązaniem, aby przestać myśleć o spotkaniu z Marco. 



     Nikt nawet nie przypuszczał, że zwykła para butów może przyprawić o tyle problemów. No bo przecież nie mogła ich zatrzymać. Ale z drugiej strony, nie potrafiła oddać.
     Bała się spotkania z Ludmiłą. I nawet stojąc tuż przed jej drzwiami, wahała się czy zadzwonić. Przecież reakcji blondynki nigdy nie można było przewidzieć. Ale odważyła się.
     Czas pomiędzy dzwonkiem, a otwarciem drzwi, dłużył się niemiłosiernie. Wreszcie przed Hiszpanką stanęła dziewczyna. Wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. Miała na sobie luźny, szary sweter, a włosy były trochę w nieładzie.
   - Jak dobrze, że jesteś! - zawołała i wciągnęła przyjaciółkę do pomieszczenia. Natalię zdziwiło zachowanie Ludmiły, ale postanowiła o to nie pytać.
   - Posłuchaj, w sprawie tych butów... - czuła jednak, że tą nieścisłość musi wyjaśnić.
   - Butów? Jakich butów? - dała sobie chwilę na zastanowienie. - Aaaa! To nasz na myśli. Możesz jej wziąć. Nie zależy mi na nich. Teraz mam większe zmartwienia.
     I opowiedziała jej o całej sprawie z Francescą. Podzieliła się swoimi przemyśleniami, podejrzeniami i pomysłami. Później przeszłą do Federcio. Oczekiwała porady. Za każdym razem kiedy sama nie potrafiła sobie z czymś poradzić, Naty przychodziła z pomocą. I wzajemnie. Obydwie chciały na swój własny, pokręcony i może nie zawsze do końca słuszny sposób chciały chronić siebie nawzajem.


     Siedzieli naprzeciwko siebie w zupełnej ciszy. Obydwoje bali się wydać z siebie nawet najcichszy dźwięk. Nie mieli pojęcia jak powinni zacząć rozmowę i czy w ogóle powinni do niej dążyć.
       Mino tego musieli wreszcie się przemóc. Niezaliczenie zadania wiązało się z szeregiem konsekwencji, których woleli sobie oszczędzić.
   - Masz jakieś pomysły? - pierwsza odezwała się Francesca. Uświadomiła sobie, że przecież chłopak nie ma pojęcia o całej sytuacji. Zaczęła się więc zastanawiać dlaczego czuje się zawstydzony w jej towarzystwie. Może zauważył, że Włoszka coś do niego czuje i zżerają go wyrzuty sumienia? A może on podziela uczucia Fran?
   - Myślałem o szybkiej, żywej piosence. - odpowiedział trochę niepewnie i uśmiechnął się sztucznie.
     Dziewczyna podniosła się i podeszła do gitary, która stała w rogu sali. Zagrała coś co było jej zdaniem idealne. Marco słuchał jej z uwagą. Później sam chwycił gitarę i zagrał ten sam kawałek odrobinę szybciej, zmieniając kilka akordów. Brunetka pokiwała głową.
   - Super! - zawołała i uśmiechnęła się.
     Następne kilkadziesiąt minut poświęcili na całkowite dokończenie i dopieszczenie utworu. Obydwojgu pracowało się bardzo dobrze i nie czuje tego dystansu miedzy sobą, który zaczął ujawniać się wcześniej.


     Znowu chciała dostać się do jego mieszkania. Podjęła decyzję, a jeśli dobrze znała samą siebie to mogła być pewna, że za chwilę zmieni zdanie.
     Zapukała. Jej serce nie waliło już tak mocno jak za pierwszym razem. Otworzył mężczyzna. Domyśliła się, że to tata chłopaka. Uśmiechnęła się delikatnie i oznajmiła:
   - Ja do Federcio. - przygryzła nerwowo wargę. Mężczyzna wykrzyczał imię Włocha, a ten za moment znalazł się pod drzwiami.
   - O, Ludmiła. Wejdź. - podniósł delikatnie kąciki swoich ust i zaprosił dziewczynę do środka. - Zdecydowałaś już? - zapytał po chwili.
    - W sumie, możemy spróbować. - stwierdziła.
   - To świetnie! - stwierdził - Masz jakieś pomysły?
   - Szczerze, to nie. - przyznała.
   - Może coś, no wiesz, o pokonywaniu słabości. O zmianach. O tym, że nie wolno nam się poddawać. O tym, że nigdy nie jest za późno. - wyliczał. Blondynka słuchała go z uwagą i analizowała propozycje.
   - O zmianach? Co masz na myśli? - pomimo, że wypowiedź chłopaka była dosyć obszerna to Ludmile zapadło w pamięć to jedno stwierdzenie. Czyżby Fede próbował jej coś przekazać?
   - Nie ważne. - zbył ją.
   - Może... zagraj coś. - zaproponowała i przesunęła się w stronę sporego, czarnego pianina.
     Chłopak podszedł do klawiszy. Melodia była dosyć wolna, ale mogła się podobać. Blondynka tylko pokręciła głową.
   - Chcesz żeby wszyscy na widowni zasnęli? - spojrzała na niego dosyć dziwnym wzrokiem i przedstawiła swoja wersję. Była odrobinę szybsza.
   - Podoba mi się. Teraz tylko wystarczy dodać słowa i refren gotowy. - obydwoje zastanowili się chwilę.

No, it's
No, it's not over
I need a shoulder
To carry on

     Zaśpiewała blondyna. Fede pokiwał głową i dołączył się do dziewczyny. Siedzieli obok siebie przy instrumencie. Można by stwierdzić, że czują się w swoim towarzystwie wręcz idealnie. 
     Jednak w pewnym momencie ich twarze znalazły się nie niebezpiecznie blisko. Dziewczyna uniosła głowę i odwróciła ją w stronę Federico. Chłopak wykonał podobny ruch. 
   - Muszę już iść. - przerwała sytuację w jednym momencie i wybiegła z mieszkania. 


Bim, Bam! I jest rozdział! Fedemiłka ♥♥ Aj! Ten moment jest taki słodki! 
Uczucie już gotowe więc pojawi się w nagrodę za 7 komentarzy :-)
Tworzę też dla was kolejną miniaturkę ☻

Aga ♥♥♥


Jeszcze 3 komentarze pod prologiem i publikuję rozdział! 
     

Recent Posts