Playlista

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział drugi: Bajki nie powinny istnieć. Okłamują ludzi.

                 
Dla Nati Verdas i Kasi ♥

"How'd I get here?
Had my whole life planned out
I look in the mirror
And I start to break down"
[link]

                    Wszystko prysło. Pękło jak bańka mydlana, która wznosi się ku niebu. Wyobrażamy sobie, że sięgnie gwiazd, wzleci tak wysoko, jak nawet nam się nie śniło. I nagle "Trach". Nie ma jej. Przepadła i już nigdy nie wróci. Zawsze można wypuścić nową. Po raz kolejny mieć nadzieję, że poleci wyżej niż ta poprzednia. Ta jednak wydaje nam się mniejsza, delikatniejsza. Leci wolniej. I znowu pękła. Miłość pękła. 


                   Chłopak otworzył szeroko oczy. Po chwili jednak przymrużył je gwałtownie. Poraziło go słońce przedzierające się przez nie do końca zasłonięte rolety. Szybko podniósł się z łóżka, wsiadł na wózek, podjechał pod okno, chwycił zasłonę i odciął dopływ słońca do jego pokoju. Ponownie opadł na łóżko, chwycił ubrania wybrane i przygotowane wcześniej. Jak zwykle wszystko idealnie ze sobą współgrało. Nawet skarpetki utrzymane były w kolorystyce stroju.
                   Chwile potem znalazł się przy lustrze. Wziął do ręki swój ulubiony żel i zajął się włosami. Musiał dopilnować, aby każdy kosmyk ciemno-czekoladowych włosów znalazł się na swoim własnym, wyjątkowym miejscu. Żaden z nich nie mógł wygiąć się w niepożądany sposób.
                   Kiedy wszystko już było dopięte na ostatni guzik, chłopak wziął głęboki oddech, zarzucił kurtkę na plecy i podążył w stronę szkoły. Co prawda lekcje zaczynały się dopiero za ponad godzinę, ale Federico nienawidził się spóźniać. Uważał to za bardzo nietaktowne, wręcz lekceważące.
               Złożył sobie obietnicę, że zupełnie zapomni o poznanej wczoraj dziewczynie. A ja wszyscy wiemy, obietnic się nie łamie. Ta obietnica była jedna zupełnie inna. Złożona samemu sobie. Gdybyśmy przypadkiem jej nie dotrzymali, cierpimy jedynie my. Chociaż nie zawsze. Czasem takie nieposłuszeństwo prowadzi do szczęścia. Pozwala nam zauważyć, że bywają chwile gdy lepiej sprzeciwić się swoim zasadą, aby dostrzec ja tak naprawdę powinniśmy postąpić.
             


                    A przez chwilę było tak jak w bajce. Był przystojny książę, piękna księżniczka. Pojawiła się wielka miłość, która miała trwać wiecznie. Jednak życie nie jest bajką. W bajce zawsze następuje dobre zakończenie. Bohaterowie zdają sobie sprawę z popełnionych błędów, zmieniają się. Żyją długo i szczęśliwie. Realia są inne. Źli ludzie nigdy się nie zmieniają. A gdyby znalazł się jeden osobnik, który zdobyłby się na to aby to zrobić i tak inni wyrzuciliby go poza margines społeczeństwa. Tak więc ludzie się nie zmieniają. 



                   Przyjaciółki stały na szkolnym korytarzu. Rozmawiały o błahych sprawach takich jak ulubiony kolor szminki czy nowa piosenka ulubionego wokalisty. W pewnym momencie jednak Ludmiła zauważyła, że Hiszpanka jest jakaś nieobecna. Ciągle wpatrywała się się w punkt, który znajdował się za blondynką. Gdy ta obracała się, aby sprawdzić co przykuło uwagę koleżanki, zobaczyła Maxiego. Oczywiście w towarzystwie Violetty. A kogo by innego? Ktoś mógłby pomyśleć, że są parą. Jednak Viola zwdycha do kogoś innego. Do Verdasa.
                    Leon Verdas był najprzystojniejszym chłopakiem w całym Studio. Każda dziewczyna marzyła aby znaleźć się u jego boku, poczuć zapach perfum, których używa i wreszcie musnąć subtelnie jego policzek. Do tej pory tego zaszczytu doznały tylko dwie uczennice. Odwieczne rywalki. Zupełnie różne. Olśniewająca i pewna siebie - Ludmiła oraz zagubiona i delikatna Violetta. W pewnym momencie życia toczyły walkę o serce Verdasa. Blondyna jednak dała sobie spokój. Zupełnie straciła nadzieję, że chłopak znowu będzie taką osobą jak dawniej. Uległ urokowi Castillo, która zupełnie go zmanipulowała, zmieniła. Wszyscy myślą, że na lepsze. Ale przecież tylko Ludmiła zdążyła poznać prawdziwego Leona. Chłopak, mimo że sprawiał wrażenie aroganckiego i zapatrzonego w siebie, miał swoje zasady, które zupełnie zatracił po związaniu się z Violettą.
                    Wcześniej Leon nigdy nie zraniłby dziewczyny. Miał tylko jedną księżniczkę i był jej wierny. Do czasu... Kiedy w szkole pojawiła się Violetta, Verdas  od razu zerwał z blondynką, nie zwracając uwagi na jej uczucia. Ta udając, że jej to zupełnie nie rusza, powróciła do zwyczajnego życia. W tym czasie jednak knuła doskonały w każdym calu plan pogrążenia Castillo. Każdym swoim pomysłem i spostrzeżeniem dzieliła się z Natalią, a ta potulna jak baranek wykonywała wszystkie jej polecenia.
                         No ale powróćmy do teraźniejszości.
                    Blondynka nagle zapragnęła się napić. Już miała otwierać usta aby poprosić przyjaciółkę o butelkę wody, gdy dopadło ją pewne dziwne uczucie, które zabroniło jej tego robić. Postanowiła, że sama przyniesie sobie coś, co zabije jej pragnienie. Pech chciał, że akurat kiedy Ludmiła podążała do automatu z napojami, tą samą drogą szła Violetta ze swoim chłopakiem. Dziewczyny stuknęły się ramionami co wywołało na obydwóch twarzach oburzenie. Szatynka jednak szybko się opamiętała, przybrała współczujący wyraz twarzy i wyjąkała:
  - Bardzo przepraszam, naprawdę nie chciałam.
Ludmiła patrzyła na nią z rozbawieniem. Doskonale wiedziała, że kłamie. Kto jak kto, ale ona naprawdę dobrze znała się na ludziach.
  - Jak śmiesz popychać mnie, królową Ferro!? - wykrzyczała jej prosto w twarz. Kątem okaz spojrzała na drugi koniec korytarza i dostrzegła smutnego Federico. Momentalnie odwróciła wzrok.
  - Tym razem przesadziłaś! - Wtrąciła się Francesca. Zawsze ślepo broniła Violetty. Były najlepszymi przyjaciółkami.
  - Fran, to moja sprawa. - Violetta zwróciła się do Włoszki. Blondynka jednak doskonale wiedziała, że dziewczyna ma ochotę wykrzyczeć: Nie wtrącaj się! 
  - Ta sprawa nie istnieje. - wysyczała, pstryknęła rywalce przed oczami i szybkim krokiem odeszła od dziewczyn. Pewnie brzmiało i wyglądało to dosyć banalnie, ale Ludmiła nie widziała sensu w kontynuowaniu tego do niczego nie prowadzącego dialogu.
                    Po chwili stała już przy automacie i wybierała napój. Po namyśle zdecydowała się na kubek ciepłej herbaty z cytryną. Nacisnęła kilka klawiszy i odczekała chwilę. Kopnęła delikatnie w maszynę, ponieważ ta najwyraźniej nie miała ochoty na przygotowanie picia dla blondynki. Zdenerwowana dziewczyna uderzyła dłonią w bok automatu, co podziałało i wreszcie pojawił się plastikowy kubek, który zaczął napełniać się cieczą. Zadowolona Ludmiła otrzepała ręce, chwyciła kubek i uśmiechnięta udała się w stronę Natalii.
                    Po drodze zauważyła Violettę całującą jej byłego chłopaka. Poczuła w sercu dziwne ukłucie. Mocno się zdziwiła. Przecież już go nie kochała. Gdyby się nad tym głębiej zastanowić to ona nigdy go nie kochała. Podczas całego trwania ich związku nawet przez myśl jej nie przeszło, aby wyznać mu prawdziwą, nieudawaną miłość.

"Jeśli wpadłeś w pułapkę samotności, 
już nigdy nie uciekniesz"

                   Siedziała skulona na łóżku. Wbijała wzrok w białą ścianę na, której zostały zawieszone różowe półki-litery układające się w imię blondynki. Wszystkie ozdobiono dużą ilością kolorowych cyrkonii. Podniosła się do pozycji siedzącej, strącając przy tym jedną z puchatych, fioletowych poduszek. Podeszła do litery L i wzięła do ręki ramkę w kształcie serca. Zdjęcie włożone do niej przedstawiało ją i Natalię. Dwie najlepsze przyjaciółki. Dziewczyna chciała zapłakać nad losem ich relacji. Szybko się powstrzymała. Przecież Ludmiła Ferro nie płacze. Przez myśl przeszło jej, że tęskni za chwilami spędzonymi z Naty. Chwilami kiedy sama była jeszcze inną osobą.
                    W pewnym momencie usłyszała dzwonek do drzwi. Pomyślała, że to kolejna osoba roznosząca ulotki i wcale nie zamierzała odchodzić do wejścia. Jednak kiedy dźwięk dzwonka rozległ się po mieszkaniu jeszcze kila razy, blondynka straciła cierpliwość.
  - Czego chcesz? - zaraz po naciśnięciu klamki, wykrzyczała w twarz osobie stojącej za drzwiami. Nawet nie zwróciła uwagi na to kim jest. Jednak gdy przyjrzała się przybyszowi, zauważyła, że stoi przed nią nie kto inny jak Francesca Madera.
  - Violetta cię przysłała? - momentalnie zmieniła ton. Mówiła zachrypniętym głosem. Zacisnęła usta w wąską linię. Włoszka tylko z przestrachem pomachała głową.
  - Nie? A więc po co przyszłaś? - Zapytała i westchnęła głośno. Nie miała ochoty na rozmowę z żadną z przyjaciółek Castillo.
  - Przed chwilą byłam u Violi i zobaczyłam... - zaczęła, ale w pewnym momencie zająknęła się i spuściła głowę.
  - Do sedna! - Ludmiła zniecierpliwiła się i spojrzała wymownie na szatynkę.
  - Tam był Marco. Całowali się. - wyznała, ukryła twarz w dłoniach i wybuchła płaczem. Blondynka zupełnie nie wiedziała jak ma się zachować. Przytulić dziewczynę, pocieszyć? Nie. Ona nigdy nie współczuje. Nie miała pojęcia dlaczego Włoszka tak emocjonalnie zareagowała na nowego partnera Violetty. Miała za złe przyjaciółce, że skłamała? A może chodziło o chłopaka? Czyżby byli parą? Nawet jeśli tak to od niedawna, bo Ferro zawsze szybko dowiadywała się o nowych związkach w szkole.
  - A dlaczego przychodzisz z tym do mnie? - zaciekawiła się. Wcześniej nikt oprócz Natalii nie zwierzał się dziewczynie z jakichkolwiek problemów. Tym bardziej Francesca. Przecież była jej zupełnie obca.
  - Bo jesteś jedyną osobą, która może mi uwierzyć. - wydusiła i ponownie zapłakała.


                   Czy życie musi być takie trudne? Wystarczyłoby kilka słów mniej i wszyscy byliby szczęśliwsi. A może to on za dużo sobie wyobrażał? Przecież jej nie znał. Wiedział tylko, ze jet piękna i zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Nie oceniaj książki po okładce. Szkoda, że to przysłowie zwykle stosuje się w zupełnie innym kontekście. Chociaż może pomimo tego wszystkiego, nic nie jest jeszcze stracone. Watro mieć nadzieję, że blondynka wypowiedziała te słowa w przypływie emocji i wcale tak nie myśli. Nadzieja matką głupich. 
                    Do Buenos Aires przyjechał mniej niż tydzień temu. Przeprowadzka była kolejnym kaprysem mamy Federico. Zażyczyła sobie piękny, biały domek z widokiem na wodę. Problem w tym, że w pobliżu miejsca przez nią wybranego nie ma ani morza, ani jeziora. Tak więc przed posiadłością państwa Havez wybudowano kilku metrowy basen. Chłopak uważał, że to wyrzucanie pieniędzy w błoto. On nigdy nie miał ani nie będzie miał możliwości na nauczenie się pływać, jego tata pracuje tak ciężko aby utrzymać rodzinę, że zupełnie brakuje mu czasu na jakąkolwiek rozrywkę, a mama korzysta z kąpieliska raz na ruski rok.
                     Mimo tak krótkiego czasu na możliwość zapoznania się z miastem, chłopak już odkrył, że jego ulubionym miejscem na spędzanie wolnych chwil jest park umieszczony zaraz za Studiem. Tym samym w tym miejscu powstawały wszystkie jego piosenki. Nawet jeśli nie miał przy sobie gitary, wystukiwał rytm o kolana i podśpiewywał pod nosem. Ludzie kilka razy bili mu brawa, ale nie przejął się tym zbytnio. Nie lubił znajdować się w centrum uwagi.
                   Tego dnia po skończonym występie podeszła do niego lokata szatynka średniego wzrostu. Miała na sobie zwiewną, niebieską sukienkę, a do tego kilka dziewczęcych dodatków i ciężkie buty przez, które wyglądała odrobinę komicznie. [link] Obydwoje uśmiechnęli się do siebie nawzajem.
  - Jesteś Federico, prawda? - zapytała, nie opuszczając kącików ust. Doskonale pamiętała kogo kilka godzin temu przedstawił uczniom dyrektor szkoły. Chłopak pokiwał delikatnie głową. Natalia przedstawiła się, wyjaśniła, że od kilu lat uczęszcza do Studia. Później opowiedziała o sobie kilka mało ważnych rzeczy. Federico słuchał jej z uwagą. Czasem wtrącał się w monolog dziewczyny.
  - Przyjaźnisz się z Ludmiłą? - zaciekawił się. Podczas krótkiej rozmowy dowiedział się o Hiszpance wielu rzeczy. Nie był jednak stuprocentowo pewny co do jej relacji z blondynką.
  - Tak. - odpowiedziała niepewnie. Co prawda Ferro na każdym kroku powtarzała jej, że są najlepszymi przyjaciółkami, jednak w swoim zachowaniu zwykle nie okazywała jej ani odrobiny szacunku.
  ~ Współczuję ~ przeszła przez myśl Federico, ale doskonale wiedział, że te słowa byłyby nie na miejscu.
                   Mimo wszystkich mieszanych uczuć, informacja o przyjaźni dziewczyn przyniosła dla Włocha nową nadzieję, że pod maską uroczej blondynki kryje się prawdziwa dziewczyna. Dziewczyna z uczuciami.


___________________

Pod poprzednim było 9 komentarzy ( w tym kilka moich, ale co tam ), więc publikuję rozdział drugi. Taki trochę nudnawy. Macie odrobinę o Francesce, Leonie. Pojawił się też Marco.
Violetta i Marco? Spodziewaliście się? Od razu  zaznaczam, że za tym pocałunkiem kryje się spora tajemnica.
W następnym planuję trochę Naxi.

Kolejne uczucie już budowie. Notka z nim powinna pojawić się na początku kolejnego tygodnia. Potem planuję kolejną część miniaturki, a rozdział w daleeeeekiej przyszłości. Jeszcze nawet nie zaczęłam go pisać :-P

Aga ♥

piątek, 24 stycznia 2014

Miniaturka I : Inside Of Me

W dedykacji dla Fruits ♥
"Everybody has to try
That's what they say
But sometimes I don't know if I got what it takes to make the world come alive
But then I'll close my eyes" 



          Brunetka opadła na kolana. Spojrzała w jego szare oczy. Szare jak stal. Znowu w nich utonęła. Po raz kolejny nie potrafiła odwrócić wzroku. Jego spojrzenie przyciągało Francesce jak magnes.
          Leżeli na łące. Łące pełnej delikatnych stokrotek i śnieżnobiałych koniczyn. Na głowie dziewczyny spoczywał wianek spleciony przez Federico. Biel kwiatów kontrastowała z jej kruczoczarnymi włosami, których kosmyki ocierały o mały nosek. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
          Chłopak delikatnie musnął ustami jej zaróżowiony policzek, a Francesca zarzuciła rękę na jego szyję. Po chwili ich usta został złączone w jedno, jakby stworzone tylko dla siebie. Ręce wędrowała po ciałach wybranków, a serca biły równo.
          W następnym momencie twarze obydwojga zatopione były w wysokiej trawie. Kąciki ich ust unosiły się w górze, a dłonie splecione były w uścisku. Federico zerwał drobny kwiatuszek rosnący przy jego nadgarstku. Wydawał mu się inny niż wszystkie, które widział do tej pory. Wręczył go ukochanej.


          Stali na kamiennym, szarym moście. Szarym jak stal. Jak jego oczy. Mocno ściskali swoje dłonie. Przymknęli oczy aby uchronić się przed światłem księżyca, które tej nocy było wyjątkowo jasne. Czarnowłosa przejechała stopą po pustej przestrzeni, mocno trzymając przy tym Federico. Nie chciała stracić równowagi. Bała się.
  - Jak tam jest? - zapytała drżącym głosem. Zerknęła w stronę chłopaka i posłała mu pytające spojrzenie.
  - Lepiej. - wydusił i puścił dłoń Francescy. Ostatni raz pocałował jej drżące usta i skoczył.
          Brunetkę ogarnęła nieopanowana fala płaczu. Jej policzki momentalnie stały się rozgrzane i czerwone. Serce rozpadło się na tysiące malutkich kawałeczków. Bezwiednie opadła na kolana. Z oczu wylewały się niezliczone ilości łez. Głośno krzyczała, ale nocna pora powodowała, że ulice były zupełnie puste. Francesca odgarnęła z twarzy mocno rozczochrane włosy i obejrzała się z siebie.
          Samochód jechał z okropną prędkością. Jasne światłą poraziły w oczy dziewczynę przyzwyczajoną do ciemności. Włoszka przełknęła ślinę i z resztkami sił zeskoczyła z mostu. Pobiegła ta szybko, że zaskoczyła samą siebie. Chciała aby koniec nastąpił jak najszybciej. Pragnęła być z nim już teraz.


_______________

To coś z początku miało być krótką, jednoczęściową miniaturką. W mojej głowie zrodził się jedna pomysł na kontynuacje tej historii. Tak więc w niedalekiej przyszłości powinna pojawić się cześć druga, a może nawet i trzecia. 

Piosenką z tytułu możecie znaleźć na playliście. (W podstronach. Jak znajdę więcej czasu to pokombinuję z profesjonalnym playerem. )

Zapraszam też do zakładki z linkami

środa, 22 stycznia 2014

Uczucie Pierwsze: Pewien dziwny twór zwany miłością

Cała notka dedykowana jest Kasi i Mio ♥  
           
                 Każde uczucie przedstawia jeden stan, czynność, odczucie. Ewentualnie dwa, bardzo rzadko. Wśród nich jednak  pałęta się pewien dziwny twór zwany miłością. Kiedy kochamy, czujemy wszystko. Szczęście, żal, zazdrość, nienawiść. Malutką cząstkę każdego uczucia wrzucamy do wielkiego wora. Za każdym razem gdy tak się dzieje powstaje zupełnie inna mieszanka. Bo każdy z nas kocha inaczej. 



                   Miłość nie istnieje. Za każdym razem gdy wyznajemy to uczucie drugiej osobie, kłamiemy. Bo czy jeśli ranimy bliską osobę, kochamy ją? Nie. Można jednak wmówić sobie, że jest się zakochanym. Wybrać sobie osobę, którą będziemy uwielbiać, szanować, wiedzieć w niej autorytet. W pewnej chwili może nam się nawet wydać, że ją kochamy. Nadchodzi jednak chwila, gdy wszystko co dotychczas zrobiliśmy, wszystkie nasze marzenia, osiągnięcia walą się niczym dziecięca budowla z klocków. A więc czy warto kochać? Po co sprawiać sobie tyle bólu? 



                    Miłość jest niesamowita. Wprawia nas w niezwykły nastrój, którego nikt nie potrafi nazwać. Daje nam siłę do dalszego zmagania się z życiem. Pozwala wierzyć, tworzy nadzieję. Jest wszystkim co na świecie najlepsze. Kochany człowiek jest szczęśliwy. Osoba, która kocha jest szczęśliwa. Bez miłości nie ma radości. 



_____________

Przybywa Aga z... Rozdziałem? Nie, nie. Jeszcze nie wiem jak nazwać tego typu notki, ale z pewnością nie będą to rozdziały

Podobne posty będą zwykle pojawiać się po każdym rozdziale. Za każdym razem o innym uczuciu. 

Czas na odrobinę wyjaśnień. 

Pierwszy akapit jest zupełnie moim własnym poglądem na świat. Nie sugeruję się niczym, ani nie inspiruję. Wszystkie zdania i sformułowania są całkowicie moje. 

Potem przychodzi czas na naszych bohaterów. Staram się wcielić w ich postać, wypowiedzieć się w ich sposób. Pozostaje tylko jedna zagadka. 

O jakich bohaterów chodzi? 

Za każdym razem wypowiadają się inne, dwie osoby. Waszym zadanie jest na podstawie poprzednich rozdziałów zgadnąć ich imiona.

Czekam na was komentarze ♥

Aga :-*

                       

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział pierwszy: Nowi uczniowie zawsze prowadzą do kłopotów


                    Blondynka z uśmiechem na twarzy wchodziła do czarnego samochodu. Zajęła miejsce obok kierowcy i głośno przywitała James'a, swojego szofera. Gdy pojazd ruszył, wyciągnęła z brązowej torebki telefon i za pomogą kilku kliknięć sprawdziła pocztę. Zawiedziona zauważyła, że nie posiada żadnych nieodebranych wiadomości. Zmarszczyła czoło, a po chwili pokręciła energicznie głową. Postanowiła się tym nie przejąć.
                    Gdy limuzyna podjechała na parking znajdujący się za szkołą, dziewczyna wybiegła z auta, pożegnała mężczyznę i energicznym krokiem udałą się w stronę Studio. Kilka chwil później zatrzymała się na widok ogromnego szyldu przedstawiającego logo szkoły, do której uczęszczała. Wsunęła kosmyk włosów za ucho, a następnie wkroczyła do budynku. Oczekiwała, że wzrok wszystkich momentalnie zwróci się na ną. Zamiast tego zauważyła grupę ludzi, którzy skupili się wokół rywalki Ferro numer jeden - Violetty Castillo.
                     Szatynka pojawiła się w szkole zaraz po rozpoczęciu roku. Wtedy życie Ludmiły zmieniło się diametralnie. Delikatna Violetta sprawiła, że wszyscy uczniowie znienawidzili blondynki. Pozostały jedynie drobne wyjątki. Kilka osób, które do tej pory widzą w Ludmile królową.
                     Na widok Castillo blondynka aż cała zagotowała się w sobie. Wiedziała, że z tą dziewczyną nigdy nie zawrze sojuszu.
                     Ludmiła odchrząknęła. Chciała w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Niestety nie pomogło. Dziewczyna rozejrzała się po korytarzu. W drugiej jego części zauważyła Natalię i postanowiła ją zawołać. Hiszpanka szybo zareagowała i znalazła się obok koleżanki. Wiedziała, że musi zjawiać się na każde zawołanie Ferro, inaczej straci jej uznanie.
                     Natalia Vega od niepamiętnych czasów przyjaźni się z Ludmiłą. Oczywiście jeśli przyjaciółką można nazwać osobę usługującą blondynce na każdym kroku. Dziewczyny poznały się kilka lat temu, zupełnie przez przypadek, na ulicy. Wtedy wszystko wyglądało jeszcze zupełnie inaczej. Koleżanki spędzały w swoim towarzystwie każdą chwilę. Były nierozłączne. Pewnego dnia jednak Ludmiła po raz pierwszy wypowiedziała słowa; Naty, przynieś mi wodę! Szatynka nie miała w sobie na tyle odwagi aby odmówić i posłusznie wykonywała każdy kolejny rozkaz blondynki.
                       Ludmiła dyskretnie wskazała koleżance Violettę i cicho, z zaciętym wyrazem twarzy zapytała:
  - Naty, wyjaśnisz mi dlaczego znowu wszyscy skupiają się na Violettcie?
Natalia spojrzała w stronę uczniów. Wzrok zawiesiła na chłopaku, który akurat stał najbliżej Violi. Przyjrzała się jego zatroskanemu spojrzeniu i delikatnie przechyliła głowę. Od razu domyśliła się, że zamartwia się o przyjaciółkę.
                       Imię chłopaka, który od jakiegoś czasu przykuwa uwagę Naty jest znane chyba wszystkim uczniom w Studio. Maximiliano Ponte jest jednym z najlepszych tancerzy w szkole. Śpiewa też nie najgorzej. Jednak to przyjaźń z gwiazdą, Violettą, przyniosła mu największą popularność. Natalia doskonale wiedziała, że ta dwójka jest ze sobą bardzo blisko.
                       Tylko nieliczni wiedzieli, że Hiszpanka od dłuższego czasu podkochuje się w Maxim. Do tego wąskiego grona należy Ludmiła. Tylko Ludmiła. Szatynka zdradziła jej swoją tajemnicę zupełnie nie dawno. Oczekiwała wsparcia, pomocy. Niestety nie zostało jej to dane. Powód? Blondynka już od dawna nie wierzyła w miłość. Została zraniona,  nie chciała dopuścić aby podobna krzywda stała się przyjaciółce. Z zewnątrz jednak wyglądało to zupełnie inaczej.
                       Dziewczyny jeszcze kilka chwil stały obok siebie. Po pewnym czasie Ludmiła postanowiła nie czekać na odpowiedź koleżanki i zdenerwowana odbiegła w stronę sali, w której już za moment miały rozpocząć się jej pierwsze tego dnia zajęcia. Natalia pobiegła za nią.

***

                       Lekcja z Angie, nauczycielką śpiewu, a zarazem ciocią Violetty, trwały już od kilkunastu minut. W tym czasie Castillo zdążyła już zaprezentować swoją nową piosenkę. Oczywiście skierowano w jej stronę gromkie brawa, a Angeles pochwaliła siostrzenicę i już chyba po raz setny tego dnia wspomniała o wielkim talencie jaki, jej zdaniem, posiada.
                       Ludmiła wyjątkowo postanowiła się nie udzielać. uważała cały dzień za stracony i wolała go najzwyczajniej w świecie przeczekać. Jednak, gdy spoglądała na słodką Violkę z uroczym uśmiechem i stojącą obok, uśmiechniętą od ucha do ucha nauczycielkę, zbierało jej się na wymioty. 
                       Ferro nie znosiła fałszywych ludzi, a jej zdaniem Violetta należy do właśnie takich osób.
  ~ To nie możliwe aby jakikolwiek człowiek był tak idealny w każdym calu jak ona. ~ przeszło jej przez myśl, co jedynie potwierdziło wcześniejsze przekonanie.
                       Angie już miała wywoływać kolejną osobę do śpiewu, gdy w drzwiach sali pojawił się dyrektor szkoły, Pablo. Na twarzy nauczycielki wykwitł szeroki uśmiech. Wszyscy już dawno zauważyli, że ta dwójka ma się ku sobie.
  - Przepraszam, że przeszkadzam w lekcji, ale ma dla was drobne ogłoszenie. - ogłosił Pablo. Wszyscy momentalnie zamilkli. Jedynie Ludmiłę nie za bardzo interesowały wiadomości dyrektora, więc powróciła do swoich rozmyśleń.
 - Nic nie szkodzi. - zapewniła Angie, a kąciki jej ust powędrowały jeszcze wyżej.
                       Pablo stanął na środku sali i głośno odchrząknął. Uczniowie już dawno spostrzegli, że takie działanie zazwyczaj zapowiada dłuższą przemowę.
  - Dzisiaj dołączy do was nowy kolega. - oznajmił, a Ludmiła głośno westchnęła.Doskonale wiedziała, że nowi uczniowie zawsze przykuwają uwagę, a to oznaczało mniej skupienia na królową Ferro.
  - Mamy nadzieję, że ciepło go przyjmiecie. - kontynuowała Angie, tak jakby nagle przypomniała sobie szczegóły w sprawie.
  - Poznajcie Federico. - powiedział Pablo, a po chwili w sali pojawił się chłopak. Wszystkie przedstawicielki płci żeńskiej zachwyciła jego uroda, która wskazywała na włoskie korzenie. Federico ubrany był w pasiastą koszulę, którą wpuścił do jeansów. Całość dopełniała idealnie skrojona marynarka. 
                      Każda dziewczyna zatracała się w czekoladowych oczach, których był posiadaczem. Osoba bardziej spostrzegawcza zauważyłaby też, że grzywka, którą postawioną miał na żelu, wyglądała wręcz idealnie, jego źrenice pod wpływem światła mieniły się różnymi kolorami, a rzęsy miał bardzo długie, wręcz kobiece. 
                    Ludmiła należała właśnie do tej nielicznej grupy. Patrząc na Włocha, blondynka zapominała o wszystkich swoich zasadach i postanowieniach. Przestawała być sobą. Każde spojrzenie skierowane przez tego chłopaka w jej stronę sprawiało, że kolana dziewczyny uginały się pod jej ciężarem, a dłonie zaczynały się pocić. Ferro nigdy nie doznała podobnego uczucia i zupełnie nie wiedziała jak się zachować, co zrobić. 
                    Wszystko byłoby idealnie gdyby nie pewna bardzo istotna sprawa, która zdecydowanie odpychała panienkę Ferro od nowego ucznia. Federico nie mógł chodzić. Od kilku lat poruszał się na wózku. Każdego dnia musiał staczać walkę z samym sobą, aby nie załamać się, móc dalej funkcjonować. Wszyscy z jego otoczenia uważali to za wielkie osiągnięcie. Część osób posiadała zdanie, że gdyby poddał się, usiadł na ziemi, ukrył twarz w dłoniach i zaczął płakać, jego życie byłoby prostsze. Prostsze, ale czy piękniejsze? 
                   Wzrok chłopaka cięgle wędrował w stronę pięknej blondynki stojącej w kącie sali. Starał się skupić na osobach, które go otaczały, zapamiętywać ich imiona, wysłuchiwać pytań i na każde z nich dokonywać wyczerpującej odpowiedzi. Mimo tego cały czas zastanawiał się, dlaczego dziewczyna stoi z boku. Dziwiło go jej zachowanie, ponieważ wszyscy, których poznał w swoim dotychczasowym życiu, chcieli poznać jego historię. Ona jednak była inna. I to intrygowało Federico. 
  

***


                   Blondynka spacerowała po parku, który znajdował się niedaleko szkoły. Mijała grupki dzieciaków, którzy grali w chowanego, widziała też kilka starszych kobiet bawiących się z wnusiami. Każdego dnia park wyglądał zupełnie inaczej. Biła z niego inna, niezwykła energia. 
                    Szła z zamkniętymi oczami i czekała na przybycie Natalii. Chwilę temu poprosiła ją aby niezwłocznie pojawiła się w parku. Musiała zdradzić jej wszystkie szczegóły dotyczące kolejnego planu, który miał na celu pogrążenie Castillo, a tym samym jego zamierzeniem było sprawić, ze Ludmiła znowu zostanie królową. 
                    Kiedy odrobinę podniosła powieki, zobaczyła przed sobą osobę, która już po raz kolejny tego dnia popsuła jej humor. Dostrzegła Federico. Spróbowała uciec. Chciała uniknąć konfrontacji z nim. Nie wiedziała jak na to zareaguje. 
  - Poczekaj! - chłopak jednak był szybszy, co zdecydowanie nie ucieszyło Ludmiły. Chciała odbiec, zignorować jego wołanie. Szybko zdała sobie sprawę, że bieg w szpilkach nie należy do najrozsądniejszych decyzji. 
   - Nie zdążyliśmy się poznać w Studio. Jak masz na imię? - zapytał z szeroki uśmiechem na twarzy. Blondynka już miałam mu odpowiedzieć w stylu królowej Ferro, jednak obecność Federico sprawiła, że straciła pewność siebie. 
  - Ludmiła. - wyjąkała i już miała odejść gdy powróciły do niej wszystkie cechy, niekoniecznie te dobre - Królowa Ludmiła. Jestem najważniejsza w całej szkole. Wszyscy zjawiają się na może zawołanie, stosują do ustalonych przeze mnie zasad. Jeśli myśli, że kiedykolwiek przyćmisz mój blask, mylisz się. - dokończyła, nie do końca zgodnie z prawdą. Po chwili szybko odbiegła od chłopaka. Nie chciała znać jego reakcji. Bała się. 


_____________________

Tak prezentuję się nie do końca udany, pierwszy rozdział. Męczyłam się z nim strasznie długo, ale wreszcie mogę powiedzieć, że jest odpowiedni. Prawie taki jakbym sobie tego życzyła. Końcówkę trochę zawaliłam, ale jest OK. 

Zapraszam TU na nowy rozdział i TU na kolejny post. 

9 komentarzy = kolejny rozdział 

sobota, 11 stycznia 2014

Liebster blog awards

Dzisiaj po raz pierwszy nominowano mnie do LBA :-) Bardzo dziękuję Mio Akanishi.

1. Ile masz lat?

13

2. Co jest twoją pasja?

Zdecydowanie pisanie. Uwielbiam też zajmować się rękodziełem.

3. Jaki kraj chciałabyś odwiedzić?

Zawsze marzyłam o podroży do Japonii.

4. Wierzysz miłość od pierwszego wejrzenia?

Zdecydowanie tak

5. Imię przyjaciółki/przyjaciela.

Ola, Klaudia, Sami

6. Jaka jest twoja ulubiona lekcja w szkole?

Historia, Matematyka,WF

7. Co czujesz kiedy piszesz?

....Ulgę

8. Co motywuję Cię do dalszego pisania?

Wasze komentarze :-)

9. Wolisz pisać One Shoty czy rozdziały?

Wszystko zależy od mojego nastroju

10. Kogo darzysz większym zaufaniem, rodziców czy przyjaciół?

Rodziców

11. Jaka jest twoja ulubiona para z Violetty?

Chyba Marcesca


Nikogo nie nominuję. Powód? Nie mam teraz do tego głowy. Wolę zająć się rozdziałem dla was :-)

niedziela, 5 stycznia 2014

Prolog: Nietuzinkowa nastolatka


     Ta historia będzie zupełnie inna niż wszystkie, które do tej pory czytaliście. Jednak na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie zwyczajna. Jej główną bohaterką jest osoba, którą zapewne wszyscy doskonale znacie - Ludmiła Ferro.
     Ta nietuzinkowa nastolatka z pewnością nie wiedzie zwyczajnego życia. Każdego poranka budzi się w luksusowej willi, a do szkoły dojeżdża limuzyną prowadzoną przez jej prywatnego szofera.
    Jej uroda sprawia, że wszyscy przedstawiciele płci męskiej marzą aby zwróciła na nich chociaż najmniejszą uwagę. Dziewczyna zawsze potrafiła w odpowiedni sposób to wykorzystać.
     Ludmiła jest posiadaczką długich, lśniących blond włosów, które delikatnie kręcą się na końcach. Dotyk jej zadbanych dłoni paraliżuje, a niebieskimi oczami potrafi posyłać mrożące krew w żyłach spojrzenia.              Panna Ferro porusza się w niezwykły sposób. Nawet szkolny korytarz mija powoli, z gracją i wdziękiem. Każdy wykonywany przez nią ruch jest przemyślany kilka razy. Uśmiechy posyła w odpowiednią stronę  zawsze wie jak się zachować.
     Nastolatka została też obdarzona niezwyczajnym głosem. Od dziecka uwielbiała śpiewać i interesowało ją wszystko co związane z muzyką. Z pomocą tego talentu dostała się do prestiżowej szkoły muzycznej. Pełni w niej rolę królowej.
     Mimo wszystkich wymienionych wcześniej zalet nie można powiedzieć, że blondynka jest idealna. Bywa arogancka i zapatrzona w siebie. Prawdziwą Ludmiłę kryje głęboko w sobie i tylko nieliczni mogą do niej dotrzeć.
     Już za jakiś czas to wąskie grono poszerzy się o nowego członka. Tylko, czy Ludmiła będzie w stanie zaakceptować kogoś takiego jak on?


Jak widzicie - zaczynam od nowa. Zupełnie nowy pomysł, który po prostu musiał zostać zrealizowany. To na razie prolog z którego nie dowiedzieliście się wiele o głównym wątku całego opowiadania, ale mam nadzieję, że będziecie chcieli dalej odkrywać tajemnice panienki Ferro :-)

10 komentarzy = rozdział number one

Recent Posts