Playlista

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział jedenasty: Nic nie może trwać wiecznie, ale los mógłby się zlitować i nie psuć wszystkiego w najgorszej chwili

Dla ciebie. Tak, dla tej osoby, która właśnie to czyta.


"Zwierzęta też mówią, ale tylko to co pewne. Problem w tym, że nic nie jest pewne."

     Byliście kiedyś czegoś pewni? Tak pewni, że oddalibyście wszystko gdyby wasza teoria się nie sprawdziła. Byliście pewni, że jest ktoś kto naprawę was kocha, dla kogo jesteście najważniejsi? A ten ktoś robi wszystko co, jego zdaniem, jest dla was najodpowiedniejsze, najlepsze. No właśnie, zwróćmy uwagę na to 'jego zdaniem'. A co jeśli jego zdanie nie jest nawet podobne do twojego? Jak zachować się jeśli ta osoba nie wie kiedy jesteśmy naprawdę szczęśliwi? Sęk w tym, że nikt jeszcze nie znalazł dobrej odpowiedzi na to pytanie. 

     Kolejny raz popełniła ten błąd. Zdecydowanie nie powinna zakładać szpilek, jeśli istnieje możliwość, że będzie musiała pobiec. Mimo to, że w chodzeniu na wysokich obcasach jest ekspertką, to bieg nadal wykracza poza jej możliwości. Szczególnie jeśli po drodze spotyka ją ogromna błotna kałuża spowodowana nocną ulewą. 
     Wkroczyła do sali niczym prawdziwa dama. Kilka osób posłało jej niewiele wyrażające spojrzenie. Pośpiesznie starła kroplę potu spływającą z jej czoła. Poczuła lekkie zażenowanie. Gdzieś głęboko miała poczucie, że wygląda okropnie. W końcu nie codziennie przed przyjściem do szkoły przebiega pół kilometra. Szybko przeprosiła za spóźnienie i zajęła swoje miejsce. 
  - Przepraszam. Pablo, wiesz może dlaczego nie ma dzisiaj Federico? - usłyszała z drugiego końca sali. Wiedziała, że Violetta chce udawać dobrą, przejmującą się przyjaciółkę. Ludmiła naprawdę się przejęła. W końcu każdy jej chłopak był najpierw przyjacielem. 
  - Nie mógł przyjść. Spokojnie, to nic wielkiego. - wyjaśnił, a Violetta pokiwała głową i chwyciła dłoń swojego chłopaka. Chociaż to słowo jest chyba zbyt ogólnym określeniem. Ale taka już była. Na każdym kroku okazywała swoje uczucia do Leona tak jakby bała się, że ktoś jej nie uwierzy. Zresztą jej obawy były słuszne. W Studiu była masa ludzi, którzy wiedzieli o jej przekrętach. Ale oni też milczeli. Może się bali? Tylko czego. Co taka osóbka jak Violetta byłaby w stanie im zrobić? No właśnie, nie zdawali sobie sprawy z jej siły, ale doskonale wiedzieli, że należy się jej obawiać.
  - Leon, kochasz mnie? - zapytała. Sama nie była pewna dlaczego. Chyba po prostu potrzebowała czasem to usłyszeć. W końcu uwielbiała być kochana. A po stracie Marco musiała się dowartościować. Chociaż i tak wiedziała, że to chwilowe. On był zbyt słaby i zawsze pozwalał aby podejmowano za niego decyzje. A Violettcie przychodziło to zadziwiająco łatwo.
  - Jak nikogo innego. - odpowiedział i posłał w stronę dziewczyny charakterystyczny, słodki uśmiech. Szatynka już miała odpowiedzieć 'To tak jak ja', ale w porę ugryzła się w język. Była świadoma tego, że zdecydowanie zbyt często mija się z prawdą i nie chciała dopisywać kolejnej rzeczy do swojej listy kłamstw. I tak była już za długa.

     Nerwowym krokiem przybliżyła się do klasy. Dyskretnie sprawdziła czy nie ma w środku Ivy, Andresa i przede wszystkim Diego. Spotkanie z nim zdecydowanie przyprawiłoby ją o najwięcej trudności. Chwilami marzyła, aby cofnąć czas do momentu kiedy byli tylko przyjaciółmi. Aż przyjaciółmi.
     Jak na złość, dostrzegła właśnie jego. Czasem zastanawiała się dlaczego jeśli strasznie zależy nam aby czegoś uniknąć, najczęściej właśnie to nas spotyka. Tak, to chyba ta ironia losu, o której tak często jest mowa.
     Przez chwilę miała nadzieję, że jej nie zauważy, ale szybko zdała sobie sprawę, że to raczej mało prawdopodobne szczególnie, że był w pomieszczeniu jedyny.
  - Porozmawiamy wreszcie? - rozpoczął gdy tylko rudowłosa pojawiła się w zasięgu jego wzroku.
  - Nie ma o czym. - podsumowała i usiadła w drugim końce sali zupełnie ignorując chłopaka.
  - Będziesz teraz udawać, że nic się nie stało? - zapytał i posłał Camili spojrzenie pełne wyrzutu. Pomimo tego, że dzieliła ich spora odległość, dziewczyna dostrzegała każdą emocję w jego oczach.
  - Tak. - potwierdziła, spuściła wzrok, przygryzła nerwowo wargę i powoli przymknęła powieki.
  - Posłuchaj, strasznie zależy mi na naszej przyjaźni. Wcale nie chcę żeby to się skończyło. Szczególnie nie tak. - wyjaśnił i ujął dłoń dziewczyny. Przeszedł ją przyjemny dreszcz, ale postarała się go zignorować. Wyrwała się z uścisku i odwróciła głowę.
  - Przyjaciele? - zawahała się. Sama bardzo chciała, aby relacje pomiędzy nią, a Diego wróciły do normy. Chłopak tylko uśmiechnął się delikatnie i objął dziewczynę w geście zgody. Ta szybko odwzajemniła uścisk. Uśmiechnęła się jeszcze na myśl, że wreszcie odzyskała przyjaciela.

     Odbijał piłeczkę od ściany w sali tanecznej i uparcie próbował znaleźć wyjście z sytuacji, w której się znajdował. Szybko jednak doszedł do wniosku, że jego życie to jedna wielka porażka i już nic nie da się naprawić. Być może miał do siebie zbyt surowe podejście, ale po tylu popełnionych błędach wreszcie stwierdził, że jest beznadziejny.
     Czuł się zupełnie jakby wszyscy go nienawidzili. Pomimo tego, że jego związek z Violettą utrzymywany był w zupełnej tajemnicy, obawiał się, że ona w najwygodniejszym dla siebie momencie wszystko ujawni i obróci przeciwko niemu.
  - Ty też? - usłyszał nagle. Przeniósł swój wzrok na drzwi. Spostrzegł Camilę i posłał jej pytające spojrzenie. - Ty też niszczysz wszystko?
  - Jeśli masz na myśli, tysiące moich błędów, to tak, niszczę wszystko. - potwierdził i szybko przeanalizował co ostatnimi czasy działo się w życiu rudowłosej. Dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że Iva i Andres są przecież parą.
  - Zawsze myślałam, że będziemy przyjaciółmi na zawsze. Czułam, że jesteśmy grupą idealną. - wyznała i kucnęła po prawej stronie chłopaka. Długo wyczekiwała jego reakcji, ale patrząc na jego twarz, cały czas wydawała mu się obojętna.
  - "My"? Zawsze była tylko Violetta. - podsumował i wyszedł. Nie zależało mu na reakcji dziewczyny. Chciał po prostu to powiedzieć.

     Wpatrywała się w ścianę wzrokiem nie wyrażającym emocji. A przynajmniej miała nadzieję, że jest taki. W środku gotowała się o nadmiaru wrażeń. Wcale nie miała ochoty siedzieć w Studiu. Uwielbiała muzykę i zwykle pozwalała jej się wyładować, ale dzisiaj czuła, że jedynym miejscem, w którym chciałaby się znaleźć było jej własne łóżko.
     Zerknęła ukradkiem na swojego towarzysza. Była ciekawa czy on też zauważył, że wszystko zaczyna się walić. W końcu nie był częścią tego całego zamieszania.
  - Maxi, posłuchaj, nie do końca wiem co się ostatnio między nami wszystkimi dzieję, ale jestem pewna, że ty jesteś moim prawdziwym przyjacielem. Tylko troszkę się pogubiłeś. Zresztą tak jak ja. Proszę, powiedz co cię dręczy. - mówiąc to, czuła, że jej serce przyśpiesza. Nie chciała oddalać się o przyjaciół, a wiedziała, że Maxi jest jedną z nielicznych osób, które w obecnej sytuacji jej pozostały. To dziwne jak szybko z przyjaciółki najpopularniejszej dziewczyny stała się niemalże cichym wrogiem prawie całej szkoły. Bo jeśli Violetta cię nienawidzi, większość podziela jej zdanie. Wystarczy spojrzeć na Ludmiłę.
  - Ty, Ludmiła i Natalia. - wypowiedział i spojrzał na Włoszkę z wyrzutem.
  - Jest wiele rzeczy, o których nie wiesz i myślę... - chciała wyjaśnić, ale przerwał jej dobitnym "To mi powiedz!". Przełknęła ślinę i przez moment zastanowiła się czy powinna.
  - Violetta zdradza Leona. - wyszeptała pomimo wielu obaw. Podniosła głowę i uderzyła ją fala wściekłości pochodzącej od Maxiego. Przestraszona odeszła.

Jej, jest wcześniej :-) Zadziwiająco przyjemnie mi się go pisało. Moim zdaniem jedynie fragment o Camili i Marco mógłby być dłuższy i dokładniejszy, ale ogólnie jest ok. 
Ostatnio sporo myślałam na brakiem komentarzy i pomyślałam, że może jeśli postawię wam swego rodzaju wyzwanie to pokusicie się o zostawienie po sobie śladu.  Zaczniemy praktycznie od zera, więc 3 komentarze w zupełności wystarczą. 

Aga

piątek, 15 sierpnia 2014

Masa sprzeczności, tak chyba uwielbiam to określenie.


Awww! Mam taki zaciesz! Może nie do końca pasuje, ale jest tak słodki, że musiałam go wybrać :-* No ale musimy też przejść do mniej przyjemnej części posta. Tak, jestem na siebie wściekła (a teraz zachowuje się zupełnie jak zacięta płyta). Nienawidzę kiedy mi nie idzie, a już szczególnie jeśli nie mam pojęcia dlaczego. Może piszę gorzej? Przecież wcześniej komentarzy było co najmniej 5 pod każdą notką. Żeby była jasność, nie wymagam od was ponownego komentowania. Mam po prostu nadzieję, że ktoś odpowie mi na pytanie: 'Co się stało?' Oczywiście nie zamierzam kończyć. W grę wchodzi ewentualne zawieszenie, ale jedynie w bardzo ekstremalnych warunkach. Więc krótka informacja dla tej garstki ludzi, którzy jeszcze tutaj zostali, nie martwcie się, prędzej czy później, poznacie zakończenie. 


czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział dziesiąty: Wreszcie się układa

Dla Marceli Ferro za wspaniały komentarz pod 9. Jedyny komentarz :-/


'Każde serce ma historię do opowiedzenia'

     Uśmiechnęła się. Tak , pierwszy raz od kilku dni na jej twarzy pojawił się uśmiech. Chociaż nie była do końca szczęśliwa. Nie mogła być. Przed oczami ciągle stawał jej obraz Ivy i Andresa. Nadal nie potrafiła uwierzyć, że jedne z ważniejszych osób w jej życiu zrobiły coś tak okrutnego. 
      Nie była zła, że się rozstali. Bardziej smutna, ale mogła to przeboleć. I tak już od jakiegoś czasu nie układało im się najlepiej. Mimo to była strasznie wściekła. Czuła, że traci przyjaciół. Do Ivy i Andresa nie odezwała się nawet słowem. Dziewczyna nie odstępowała na krok Violetty, a kiedy udało jej się wreszcie uciec to znikała gdzieś z którymś z chłopaków. Camili zaczęło się to wydawać dziwne i przede wszystkim odcinało ją od przyjaciółki. A Francesce straciła już dawno.
     Uciekła myślami do czasów kiedy jeszcze nie znała Violetty. Odczuła dziwne wrażenie, że zanim pojawiała się w jej życiu wszystko było prostsze. Ona i Andres byli naprawdę szczęśliwą parą, a Diego uważała, że prawdziwego przyjaciela, a teraz jest czymś pomiędzy chłopakiem, którego kocha, a kimś zupełnie obcym. Francesca była jej naprawdę dobrą przyjaciółką, podobnie jak Maxi i Iva. A teraz tworzą paczkę 'przyjaciół Violetty'. Bez niej byliby niczym niepasujące do siebie puzzle, a ona jest takim, który łączy się z wszystkimi innymi.


     Wparowała do klasy i zupełnie nie zwracając uwagi czy ktoś już z niej korzysta, włączyła magnetofon i zaczęła tańczyć. Poczuła nagły przypływ energii. Zdziwiła się, że idzie jej tak dobrze. Układ wykonała prawie bezbłędnie, a musiała przyznać, że nie była zbyt wybitną tancerką i zwykle to wszystko nie przychodziło jej tak łatwo.
     Przyglądał się dziewczynie i zastanawiał się czy go zauważyła. Pewnie nie, przecież nawet się nie przywitała.
  - Ślicznie tańczysz. - podsumował kiedy skończyła. Hiszpanka ewidentnie się przestraszyła. Nie podejrzewała, że ktoś ją obserwuje.
   - Dzięki. - zareagowała odrobinę speszona. Chwyciła torbę i chciała wyjść.
   - Nie zostaniesz? - zapytał Maxi i uśmiechnął się serdecznie.
   - Nie mogę. Fran przychodzi do Lu i musimy... - wtedy zorientowała się co powiedziała. Przecież miały nikomu o niczym nie wspominać, a teraz Maxi na pewno zacznie się czegoś domyślać.
   - Francesca? Co ona miałaby robić u Ludmiły, przecież się nienawidzą.
   - No... ale... - nie potrafiła nic z siebie wykrztusić. Nie miał pojęcia jak wytłumaczyć swoją gafę i zaczęła się jąkać.
     Blondynka już od dłuższego czasu obserwowała całą sytuacje. Miała wracać razem z Natalią do domu, ale po kilkunastu minutach czekania postanowiła przejść się po szkole w poszukiwaniu przyjaciółki.
     Po szybkim przestudiowaniu rozmowy, poczuła, że musi interweniować. Wiedziała, że Natalia nie potrafi kłamać, a szczególnie w towarzystwie Maxiego.
   - Naty! - wparowała do sali wykrzykując imię dziewczyny. - Miałyśmy się spotkać piętnaście minut temu! Gdzie byłaś?
     Szatynka nie zwróciła uwagi na reakcje Maxiego, nawet się nie pożegnała i wybiegła za Ludmiłą. Wiedziała, że chłopak i tak będzie oczekiwał odpowiedzi, ale zdecydowanie potrzebowała czasu aby coś wymyślić. A to kłamstwo musi być naprawę dobre.


  - Napisałam nową piosenkę. - Hiszpanka wypaliła zupełnie jakby już od dłuższej chwili czekała na odpowiedni moment. Dziewczyny patrzyły na nią z lekkim zdziwieniem, podziwem i nutą ciekawości. Zupełnie jakby mieszały się w nich przeróżne uczucia i próbowały wyrazić je jednym spojrzeniem.
   - To może zaśpiewasz? No wiesz, skoro już się pochwaliłaś. - zaproponowała Francesca i zachęciła przyjaciółkę szerokim uśmiechem. Naty tylko pokręciła głową. Nie do końca wiedziała dlaczego. Pewnie była zbyt nieśmiała. Dziewczyny nie dopytywały. Żadna z nich nie miała siły na koleją sprzeczkę.
   - Zerwali. - oznajmiła Francsca, a w jej stronę udały się pytające spojrzenia przyjaciółek. - Violetta i Marco.
   - Powiedział ci? - zdziwiła się blondynka. Zdawała sobie sprawę, że Włoszka zbliżyła się ostatnio do Marco, ale nie sądziła, że byłby w stanie powiedzieć jej coś takiego.
   - Widziałam ich. Kłócili się. - wyjaśniła.
   - Czyli jeden problem mamy z głowy. - podsumowała Natalia.
   - Nie. To nie zmienia faktu, że Violetta spotykając się z Leonem, umawiała się też z Marco. - zaprzeczyła Ludmiła.
   - I pewnie nigdy mu o tym nie powie. - dodała szatynka.
   - Sugerujesz, że my powinnyśmy to zrobić? - wyszeptała Natalia. Już dawno zauważyła, że w stresujących momentach mówi ciszej.
   - Nie uwierzy nam. Leon nie ufa mi już od dawna. - przerwała na moment. - Ale to może być nasza okazja aby wreszcie odegrać się na Violettcie.
    Rozmowę przerwał głośny dzwonek do drzwi. Z racji tego, że tata Ludmiły był jeszcze w pracy, musiała zostawić dziewczyny i pobiec otworzyć. Była prawie pewna, że to Federico. Uśmiechnęła się na myśl, że będzie mogła go zobaczyć, za co momentalnie skarciła się w myśli.
  - Cześć. - przywitała go i wpuściła do środka. Zaoferowała coś do picia, a kiedy odmówił, razem udali się do pokoju. W momencie ich wejścia, dziewczyny przerwały rozmowę, co dało blondynce pewność, że dyskutowały o uczuciu, które (rzekomo) rodzi się pomiędzy nią i Federico.
    Wszyscy od razu zauważyli, że Włoch bardzo pasuje do ich towarzystwa. Z pozoru poukładany chłopak, który potrafi być naprawdę szalony i roztargniony. Ludmiła poczuła pewnego rodzaju ulgę, ponieważ zarówno Federico jaki i dziewczyny znaczyli dla niej bardzo wiele i cieszyła się na myśl, że stworzą pewnego rodzaju paczkę. 'Pewnego rodzaju', ponieważ nikt nadal nie może wiedzieć o jej przyjaźni z Francescą.

     Wparowała do klasy i zupełnie nie zwracając uwagi czy ktoś już z niej korzysta, włączyła magnetofon i zaczęła tańczyć. Poczuła nagły przypływ energii. Zdziwiła się, że idzie jej tak dobrze. Układ wykonała prawie bezbłędnie, a musiała przyznać, że nie była zbyt wybitną tancerką i zwykle to wszystko nie przychodziło jej tak łatwo.
     Przyglądał się dziewczynie i zastanawiał się czy go zauważyła. Pewnie nie, przecież nawet się nie przywitała.
  - Ślicznie tańczysz. - podsumował kiedy skończyła. Hiszpanka ewidentnie się przestraszyła. Nie podejrzewała, że ktoś ją obserwuje.
   - Dzięki. - zareagowała odrobinę speszona. Chwyciła torbę i chciała wyjść.
   - Nie zostaniesz? - zapytał Maxi i uśmiechnął się serdecznie.
   - Nie mogę. Fran przychodzi do Lu i musimy... - wtedy zorientowała się co powiedziała. Przecież miały nikomu o niczym nie wspominać, a teraz Maxi na pewno zacznie się czegoś domyślać.
   - Francesca? Co ona miałaby robić u Ludmiły, przecież się nienawidzą.
   - No... ale... - nie potrafiła nic z siebie wykrztusić. Nie miał pojęcia jak wytłumaczyć swoją gafę i zaczęła się jąkać.
     Blondynka już od dłuższego czasu obserwowała całą sytuacje. Miała wracać razem z Natalią do domu, ale po kilkunastu minutach czekania postanowiła przejść się po szkole w poszukiwaniu przyjaciółki.
     Po szybkim przestudiowaniu rozmowy, poczuła, że musi interweniować. Wiedziała, że Natalia nie potrafi kłamać, a szczególnie w towarzystwie Maxiego.
   - Naty! - wparowała do sali wykrzykując imię dziewczyny. - Miałyśmy się spotkać piętnaście minut temu! Gdzie byłaś?
     Szatynka nie zwróciła uwagi na reakcje Maxiego, nawet się nie pożegnała i wybiegła za Ludmiłą. Wiedziała, że chłopak i tak będzie oczekiwał odpowiedzi, ale zdecydowanie potrzebowała czasu aby coś wymyślić. A to kłamstwo musi być naprawę dobre.


     Tego ranka Ludmiła postanowiła nie czekać na Federico. Uznała, że najtrafniejszym rozwiązaniem w aktualnej sytuacji było pójście po przyjaciela. W końcu musieli wyjść wcześniej. Inaczej sama nie zdążyłaby na zajęcia.
     Nieśmiało zapukała. Raczej nie miała ochoty na konfrontacje z mamą przyjaciela. Miała nadzieję, że otworzy jej sam Fede.
  - Ludmiła? Co ty tu robisz? - usłyszała kiedy otworzono jej drzwi
  - Nic. Niespodzianka. Dzisiaj wychodzimy wcześniej. Szykuj się. - jej wypowiedź zabrzmiała jak rozkaz. Fede posłusznie chwycił torbę i założył marynarkę. Wiedział, że lepiej nie zadzierać z osobami takimi ja Ludmiła. Krzyknął tylko "Wychodzę", aby poinformować o tym domowników.
   - Mogę wiedzieć gdzie idziemy? Do Studia idzie się w drugą stronę. - zapytał, a dziewczyna przez chwilę zastanawiała się czy powinna zdradzać mu właściwy cel wyprawy. Obawiała się, że mógłby się wycofać.
   - Już mówiłam, to niespodzianka. - zbyła go wreszcie.
     Przez resztę drogi nie rozmawiali na ten temat. Poruszyli sprawę piosenki i zgodnie uznali, że powinni się dziś spotkać aby ją dokończyć. Skomentowali też nowy utwór Natalii, który ich zdaniem był naprawdę dobry.
     Wreszcie dotarli na miejsce. Chłopak podniósł głowę, aby spojrzeć na nazwę budynku, przed którym się znajdowali.
  - Szpital rehabilitacyjny. - odczytał cicho i przeniósł swój wzrok na blondynkę.
  - Pomyślałam, że mógłbyś jednak spróbować. - wyjaśniła.
  - Lu, mówiłem już. Nie chcę rezygnować ze Studia. - próbował ją przekonywać.
  - I nie musiałbyś! Zajęcia trwają półtorej godziny. Ominie się tylko jedna lekcja. Rozmawiałam już z Pablo, nie ma z tym problemu.
  - Nie jestem pewien. - poinformował ją.
  - Chociaż spróbuj. Proszę. - podjęła kolejne próby, aby skłonić go do pojęcia decyzji.
  - Jedne zajęcia. - oznajmił, a Ludmiła aż podskoczyła ze szczęścia.
  - Idź do recepcji, tam wszytko ci wyjaśnią. - poinstruowała go, pożegnała się i popędziła do Studia. Miła nadzieję, że Federico nie zawiedzie jej i nie zmieni nagle zdania.


Witam wszystkich! Tak, wiem moje rozdziały są co raz gorsze, ale teraz mam masę spraw na głowie. Głównie skupiłam się na kanale youtube (na którego swoją drogą serdecznie zapraszam). 
Mam dzisiaj do was wszystkich kilka próśb. Pamiętam, że kiedy jeszcze prowadziłam pamiętnik uwielbiałam wszystko numerować, bo wtedy łatwiej było mi się w tym wszystkim połapać. No więc dzisiaj zrobię to samo. 
1. Cóż, chciałabym aby każda osoba, która to czyta pozostawiła po sobie ślad. Kropka, przypadkowa literka, emotikona, nie ważne co. Jak dla mnie możecie nawet walnąć głową w klawiaturę i wcisnąć 'opublikuj'. Po prostu wiem, że liczba osób, które czytają zawsze znacząco odbiega od ilości komentarzy. 
2. No więc, oprócz tego prosiłabym o linki do waszych blogów :-)
3. I na koniec, wciąż szukam osób, które mogłyby ocenić moją 'twórczość'. Ostatnio eksperymentuje z efektami i jestem ciekawa co myślą o tym inni. Załączam Filmik o proszę o jego ocenę :-*


A tak poza tym, oglądaliście TCA? Kto wg. was wyglądał najlepiej. Jak dla mnie Bethany Mota, Lucy Hale, Bella Thorne, Kendall Vertes, Mackenzie i Maddie Ziegler. 

Aga

Recent Posts