Playlista

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział piętnasty: Tajemnice zbliżają ludzi


                Uwielbiał te momenty, kiedy leżąc na łóżku z gitarą w rękach, zapominał o wszystkim. Nie komponował wtedy. Nie grał starych piosenek. Wygrywał przypadkową melodię, która wylatywała z jego głowy równie szybko jak się tam znalazła.
                Problem w tym, że to nie była jedna z tych chwili. Co prawda w lewej dłoni trzymał instrument i co chwilę coś na nim przygrywał, ale nie potrafił zapomnieć o tym co dzieje się w jego życiu. Za dużo myślał.
                Jeszcze do nie dawna wszystko wydawało mu się idealne. Można by wymieniać dziesiątki rzeczy z jego życia, które były porównywalne do tych z bajek. Znalazł się nawet czarny charakter, który, jak wszyscy wiemy, jest obowiązkową częścią każdej bajki.
                Nagle, coś zaczęło się kruszyć. Zdaniem Leona ten proces miał swój początek w rozstaniu Camili i Andresa, ale rzeczywistość była inna. Violetta zawiniła. Zaczęła niszczyć wszystko krok po kroku i bez względu na to jak wiele szkód wyrządziła, zawsze najgorsze będzie to, że tak długo nikt się nie domyślił. Nadal nie wszyscy wiedzą.
                Podniósł się z łóżka i podszedł do półki ze zdjęciem przedstawiającym jego i Violettę. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Zresztą tacy byli. Teraz, kiedy Violetta zaczął spędzać z Leonem mniej czasu, ich miłość zdaje się wyparowywać. Chłopak długo zastanawiał się co się dzieje. Jego dziewczyna nigdy taka nie była. Wcześniej nawet przez myśl mu nie przeszło, że Violetta mogłaby spotykać się z kimś innym, ale te ciągle zniknięcia i brak wymówek sprawiły, że taka opcja pojawiła się w jego głowie.
                Poczuł wstrząs w kieszeni spodni. Szybko sprawdził, że to Maxi chce się z nim spotkać. We wiadomości wspomniał, że potrzebuje bardzo ważnej rady w dziedzinie, w której Leon jest mistrzem.
~Natalia.~ pomyślała jego niezawodny instynkt podpowiedział mu, że Maxi znów palnął coś głupiego i teraz będzie potrzebował pomocy, aby wszystko wróciło do normy. Chociaż, normą był stan, w którym Natalia i Maxi panicznie bali się do siebie odezwać. Może nie warto do tego wracać.



                Chciała być w swoim życiu trochę bardziej oryginalna. Postanowiła sobie, że nie będzie wzorować się na tym co robią, myślą czy głoszą inni. Zapragnęła żyć takim życiem, którego jeszcze nie było.
                W dzisiejszym świecie mało kto słucha głosu serca. Wszyscy przejmują się zdaniem innych. Dla wielu ludzi najważniejsze jest to co pomyśli otoczenie.
                Znajomi Ivy zaczęli sądzić ją za popełnione czyny. Większość zwyczajnie znienawidziła dziewczyny. Chociaż walcząc o Andresa postępowała według swojej starej zasady, konsekwencje bolały jak jeszcze nigdy.
                Dziewczyna postanowiła przeanalizować relacje ze wszystkimi ze Studio. Marzyła, aby przekonać się, że nie wszyscy uważają ją za największe zło. Jednak po dłuższej chwili zrezygnowała. Jedyną osobą, która przychodziła jej do głowy był Andres. Jemu nie miała nic do zarzucenia.
                Chwyciła telefon w celu zaproszenia do chłopaka do siebie. Odczuwała ogromną potrzebę przytulenia go. Zamiast tego, jej palec wybrał numer Camili. Podświadomość podpowiadała jej, że nie powinna z nią rozmawiać, ale ogromne wyrzuty sumienia nie pozwalały podjąć innej decyzji. Czuła, że jeśli przeprosi dziewczynę i wytłumaczy swoje zachowanie, ta przebaczy jej, a Iva z tego powodu poczuje się lepiej.
                Przez moment miała wrażenie jakby jej kciuk zbuntował się przeciwko reszcie jej ciała. Wystukiwał zupełnie nie chciane słowa, litery, które układały się w całość przerażającą ją jeszcze bardziej. Nawet jeśli przycisk wyślij wydawał się przyjazny. 
 - Musimy porozmawiać. - odbiło się echem po pokoju. 


            Ciągle nie mogła uwierzyć, że Lucas siedzi tuż obok niej. Bez słowa wymieniali się uśmiechami i chyba próbowali zrozumieć co tak naprawdę stało się przed momentem. Jedno było pewne. Obydwoje czekali, aż ta druga osoba się odezwie.
 - Co cię tu sprowadza? – rozpoczęła dziewczyna. Zawsze była odważniejsza.
 - Kocham to miasto. Odcięcie się od niego na dłuższą metę nie wypaliło. – wytłumaczył i zaczął przyglądać się widokom za oknem w pokoju Włoszki.
 - Zamierzasz zostać na dłużej? – ciągle pytała. Nie potrafiła nic z niego wyczytać. To dziwne. Kiedyś przychodziło jej to z łatwością.
 - Nie wiem. Życie pokaże. – odpowiedział i podniósł się aby podejść bliżej szyby.
            Gwizdnięcie telefonu Francesci przerwało rozmowę. Ta szybko sprawdziła treść nowej wiadomości. Dowiedziała się, że Federico zarządza spotkanie paczki i wszyscy mają jak najszybciej stawić się w jego domu. Nie ucieszyła się z tej informacji. Pragnęła spędzić jeszcze chwilę czasu z Lucasem.
            Wtedy w jej głowie zrodził się wspaniały pomysł. Stwierdziła, że zabierze chłopaka ze sobą i przedstawi przyjaciołom.
 - Idziemy gdzieś. – oznajmiła i podniosła się z miejsca. Lucas zawtórował jej. Już po chwili obydwoje znajdowali się na jednej z najbardziej zatłoczonych ulic w Buenos Aires. Szli dosyć szybko. Właściwie Włoszka prawie biegła, a chłopak próbował dorównać jej prędkością.
 - Mogę wiedzieć jaki jest cel naszej wyprawy? – zapytał i złapał dziewczynę za nadgarstek, zatrzymując ją.
 - Przyjaciele mnie potrzebują. – wyjaśniła i ponownie przyśpieszyła. 
                Kilkanaście minut później dotarli do domu Włocha. Francesca szybko wcisnęła biały przycisk i przestąpiła z nogi na nogę oczekując chłopaka. Wreszcie drzwi się otworzyły. Oczom Fran ukazał się Federico. Ale nie taki jakiego się spodziewała. Miał podkrążone oczy, czerwone policzki, a na twarzy brakowało uśmiechu, którym zawsze wszystkich rozweselał. Dziewczyna od razu domyśliła się, że płakał.
                Włoch czule przywitał się z przyjaciółką i podał dłoń nieznajomemu. Po wejściu, Francesca zauważyła Ludmiłę i Natalie siedzące na kanapie. Nie zdziwiło jej to. Obydwie mieszkały zdecydowanie bliżej Federico niż ona. Szybko do nich dołączyła, a Fede i Lucas zajęli miejsca na fotelach.
 - Przedstawisz kolegę? – zapytała Natalia i posłała słodki uśmiech w stronę Lucasa.
                Francesca szybko wymieniła wszystkie imiona i wyjaśniła, że Lucas jest jej dawnym znajomym. Nie chciała zagłębiać się w ten temat. Wolała dowiedzieć się co jest powodem spotkania.
 - Fede, powiesz, co było aż tak ważne, że nie mogło poczekać do jutra? – zapytała. Nigdy wcześniej nie widziała chłopaka w podobnym stanie, więc wiedziała, że to coś ważnego.
 - Nie sądzę, że powinniśmy rozmawiać o tym w jego towarzystwie. – przyznał i wskazał na Lucasa. Nie brzmiało to najkulturalniej, ale w obecnej sytuacji wszyscy byli gotowi mu to wybaczyć.
                Nastąpiła chwila ciszy. Wreszcie Francesca wstała, podeszła do chłopaka, szepnęła mu coś do ucha, a ten wyszedł nie żegnając się z nikim innym. Wydawał się obrażony z powodu słów wypowiedzianych wcześniej przez Federico.
                Dziewczyny marzyły, aby natychmiast dowiedzieć się wszystkich szczegółów na temat znajomego Fran, ale widziały w jakim stanie był Włoch. Lucas musiał poczekać.
 - Będę miał rodzeństwo. – oznajmił nie czekając aż dziewczyny poproszą go o to ponownie.
- Nie widzę w tym nic złego. – wypowiedziała Natalia i uśmiechnęła się delikatnie. Ludmiła i Federico wymienili się spojrzeniami.
 - Przyrodnie rodzeństwo. – dokończył. Francesca zmarszczyła brwi, a buzia Hiszpanki otworzyła się szeroko.
                To był ten moment. Wreszcie był gotów opowiedzieć im wszystko.

Nie zwracajcie uwagi na wcięcia. One żyją własnym życiem. 
Powoli zaczynam tracić wiarę w to opowiadanie. Mogę wam tylko podpowiedzieć, że w mojej głowie już tworzy się obraz nowej historii, a to opowiadanie zbliża się ku końcowi. Mam małe wrażenie, że poszczególne fragmenty nie składają się w całość. Osobno, są w porządku, ale jest w nich coś co ciągle mnie drażni. Tylko nie wiem jeszcze co. :-P 

A

3 komentarze:

  1. "Mogę wam tylko podpowiedzieć, że w mojej głowie już tworzy się obraz nowej historii, a to opowiadanie zbliża się ku końcowi." - Poczułam się rozdarta. Dlaczego? Tłumaczę: pokochałam to opowiadanie. Było zupełnie odmienne od pozostałych, a to uczyniło je niezwykłym. Stop! Nie powinnam pisać w czasie przeszłym. Ono JEST zupełnie odmienne od pozostałych, wyjątkowo. Ale... uwielbiam początki. Są takie inne, świeże. Nie wiem więc, co powinnam napisać. Może... podziwiam cię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że postaram się napisać piękne zakończenie. ♥ Właściwie, od samego początku wiem jaka będzie treść epilogu. Ale to dopiero za kilka rozdziałów. Jeszcze wiele musi się zdarzyć aby wszystko miało sens.
      A

      Usuń
  2. Masz nominację do LBA! Zapraszam no mojego bloga. Tam się wszystkiego dowiesz.

    OdpowiedzUsuń

Recent Posts