Zajęcia pozornie
wydawały się ciekawsze od innych. Uczniowie prezentowali utwory, nad którymi
pracowali w ciągu ostatnich kilku tygodni. Nauczyciel zapowiedział, że Ludmiła
i jej partner wystąpią jako ostatni. Dziewczyna nie słuchała piosenek
wykonywanych przez innych.
Usłyszała swoje
imię i domyśliła się, że jest wywoływana na środek. Przełknęła ślinę i
posłusznie weszła na środek. Usiadła obok chłopaka, który już od jakiegoś czasu
zajmował miejsce przy ciemnym pianinie. Zamknęła oczy i wsłuchała się w muzykę
wygrywaną przez Włocha. Uwielbiała ten utwór.
Nadeszła jej kolej
na wyśpiewanie kilku wersów. Robiła to nie spoglądając na Federico. Z trudem
powstrzymała się przed przerwaniem i wykrzyczeniem mu prosto w twarz co sądzi o
tym jakim jest człowiekiem i jak się zachowuje.
Refren. Ich głosy złączyły się w jedno.
Poczuła na sobie ciepłe spojrzenie. Wreszcie, odwróciła delikatnie głowę.
Dostrzegła łzy. Drugi raz nie zaśpiewali już razem. Wybiegła. Zdecydowanie za
dużo ostatnio płakała.
Poczuła ciepłą
dłoń na ramieniu. Łkając, położyła głowę na barku chłopaka, mocząc tym samym
jego marynarkę. Pogłaskał jej lśniące włosy i założył ich kosmyk za ucho.
- Przepraszam. – zaczął i nerwowo
spuścił wzrok. – Nie powinienem z nią rozmawiać. Wykorzystała chwilę mojej nieuwagi
i… - zamilkł. Zamknęła mu usta palcem wskazującym. Głośniej zapłakała.
- Wyjeżdżam. – zdołała jedynie
wykrztusić, dławiąc się łzami. Chłopak
mocniej przycisnął ją do siebie złączył ich dłonie w uścisku.
Trwali w
milczeniu. Obydwoje czuli, że powinni coś powiedzieć, pocieszyć. Mowa jest srebrem. Milczenie jest złotem.
Powinna się
przygotowywać, prasować najpiękniejszą sukienkę, malować twarz używając
najdroższych kosmetyków. W każdej innej sytuacji rozmyślałaby kto jest jej tajemniczym
wielbicielem, kto przyjdzie na randkę.
Nie miała pojęcia co dzieje się z Ludmiłą. Nikt nie chciał jej powiedzieć.
Przyjaźniły się od zawsze. To ona powinna się dowiedzieć pierwsza! Zawsze
mówiły sobie o wszystkich, nawet najmniejszych problemach. Nie rozumiała
dlaczego teraz, kiedy stało się coś poważnego, dziewczyna milczy.
Gdyby z nią była,
pewnie kazałaby jej wziąć się z garść, nie przejmować się i iść na te
spotkanie. Jednak nie było jej, a głos w głowie Natalii nie był wystarczająco
przekonujący.
Z barku innej
możliwości, wygrzebała z szafy jedną ze starych sukienek, otrzymaną kiedyś do
Ludmiły, rozczesała włosy i wyszła z domu.
Pod Studio
dotarła kilka minut przed szesnastą. Przez chwilę rozglądała się z kimś kto
potencjalnie mógł podłożyć jej liścik. Jednak napotkała wzrokiem jedynie Camilę
i Diego, a tą dwójkę mogła spokojnie wykluczyć. Wreszcie dostrzegła Leona
zamierzającego w jej stronę. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że to on mógł
poprosić ją o spotkanie, ale gdy podszedł do niej i polecił aby poszła za nim,
przestraszyła się, że to faktycznie mógłby być on.
- Spokojnie, to nie ode mnie te kwiaty. – odparł widząc jej
zdenerwowanie i wskazał dłonią, aby weszła do samochodu. Natalia nie miała
pojęcia, że chłopak może prowadzić, ale posłusznie usiadła na miejscu pasażera.
- Powiesz dokąd jedziemy? I przede wszystkim, kto chciał się ze, mną
spotkać? – zapytała i zaczęła się nerwowo bawić kosmykiem włosów.
- Nie mogę. – odpowiedział stanowczo nie spuszczając wzroku z
przedniej szyby samochodu. Dziewczyna westchnęła, rozsiadła się wygodniej i
pogodziła się z faktem, że na konkretną odpowiedź będzie musiała jeszcze chwilę
poczekać.
Kilkanaście minut
później znaleźli się pod jedną z najbardziej prestiżowych restauracji w mieście.
- Maxi czeka na ciebie w środku. – przestraszyła się na dźwięk tego
imienia. Maxi chciał się z nią
spotkać. Maxi kupił jej kwiaty. Maxi zaprosił ją do tak drogiego miejsca.
Zdenerwowana
wyszła z auta i chwiejnym krokiem ruszyła w stronę lokalu. Pogratulowała sobie
w myślach, że nie założyła obcasów.
Dostrzegła go
siedzącego przy jednym ze stolików. Miał na sobie ciemny podkoszulek i szarą,
połyskującą marynarkę.
- Cześć. – przywitał się nerwowo i z przyzwyczajenia podniósł rękę,
aby poprawić czapkę, zapominając, że nie ma jej na sobie. Dziewczyna
odpowiedziała tym samym słowem i usiadła na krześle naprzeciwko. Chwilę później podszedł do nich kelner i obydwoje złożyli zamówienia.
- Dlaczego mnie tu zaprosiłeś? - spytała niepewnie.
- Chciałem porozmawiać. - wytłumaczył łamiącym się głosem.
- Przecież mogliśmy porozmawiać w szkole. - zamilkł po tym zdaniu wypowiedzianym przez dziewczynę.
Obok stolika pojawi się kelner niosący zamówione wcześniej dania. Zjedli je w milczeniu.
- Pójdę już. - Natalia odezwała się po kilkunastu minutach i wstała z miejsca.
- Odprowadzę cię. - Zaproponował, zapłacił z kolację i razem wyszli z restauracji.
Z tego spaceru zapamiętał tylko, że jej usta smakowały truskawkami.
Udanego Sylwestra! Rozdział mi się na podoba, ale zawsze mogło być gorzej. Następny już prawie gotowy, równie beznadziejny jak ten, ale nie będę nic poprawiać, bo strasznie trudno jest mi doprowadzić tą historię do końca. Nie wiem kiedy go opublikuję, ale postaram się jak najszybciej!
A