Playlista

sobota, 15 marca 2014

Rozdział czwarty: Czasem ludzie zaskakują nas w najmniej pożądanym momencie

Dla Fruits, Nati Verdas, Sophie Cortes, Violi Castillo, Nikoletty W, Mechi Lambre, Merceli Ferro, Julii Pasquarelli, Kathleen Ferro, Eddie N., kornelii 80, Mio, Roksana a, naty nawarro, czyli dla wszystkich moich komentatorów. ♥


"Oh, I'm so low
I'm almost to the bottom
Oh, nowhere to go
Even my soul has left my body"
Cry


            Czasami nasze życie wydaję się być niczym z telenoweli. Z rozbawieniem zauważamy, że borykamy się z tymi samymi problemami co bohaterowie seriali. Nasze zachowania, próby wyjścia na prostą z czasem zaczynają przypominać postępowania postaci. Wzorujemy się na nich. Ślepo wierzymy, że zawsze mają rację. Zapominamy, że każde życie jest inne. Chociaż na pozór podobne.


           Uderzał w zniszczone klawisze instrumentu. Wygrywał nieznaną nikomu melodię, odrobinę bez ładu. Myślał o niej. Już nie potrafił powstrzymać się od ciągłego rozmyślania o rudowłosej. Wiedział, że to absurd. Przyjaźnili się ze sobą od niepamiętnych czasów. A ona miała chłopaka. Już odnalazła swoje szczęście, więc dlaczego musi zabierać je jemu? 
            Za każdym razem gdy widzi, że włosy Camili zasłaniają jej twarz, ma ochotę je odgarnąć. Wpatrując się w jej miękkie, czerwone usta, zastanawia się, jak cudownie byłoby je całować. Za każdym razem widząc jej zaróżowione policzki, chce musnąć je chodzić delikatnie. 
            O wilku mowa. Ruda właśnie wbiegła do sali. Uśmiechnięta, jak zawsze. Gdyby Diego nie znał jej tak dobrze, pomyślałby, że jest we wspaniałym humorze. On jednak od razu wyczuł, że coś ją gryzie. 
   - Co się dzieję? - zapytał i spojrzał na przyjaciółkę zatroskanym wzrokiem.
   - Nic. Jest dobrze. A wygląda jakby się coś działo? Przecież jestem szczęśliwa! - dziewczyna zaprzeczyła, co jeszcze bardziej utwierdziło Hiszpana w przekonaniu, że Camila nie jest w najlepszym nastroju.
  - Nie potrafisz kłamać. - stwierdził i uśmiechnął się troskliwie do koleżanki. Wiedział, że zawsze gdy Camila zamiast krótkich odpowiedzi formułuje długie zdania, nie mówi prawdy.
  - Nie chcę zostać sama! - zawołała rudowłosa i z płaczem wtuliła się w tors przyjaciela. Ten objął ją ramieniem i wyszeptał w jej ogniste włosy:
   - Ja będę zawsze

          Szli obok siebie w zupełniej ciszy. Obydwoje bali się, że palną głupotę i zupełnie zrażą do siebie drugą osobę. Nie byli przygotowani do wspólnego wyjścia. Nie planowali co mówić, jakie pytania zadawać. Z drugiej strony, nawet gdyby Maxi wcześniej zaproponował spotkanie, ani on, ani Natalia nie wiedzieliby jak podejść do tematu. Nie mogli przecież traktować tego jako randkę. Nie byli też przyjaciółmi. Czymś więcej? A może właśnie mniej?
          Od sklepu dzieliło ich jeszcze dobre kilkanaście minut marszu. Zdecydowanie nie chcieli spędzić tego czasu w milczeniu. Od dłuższej chwili w głowach obydwojga pojawiały się pomysły na wypowiedzi, ale szybko rezygnowali ze zrealizowania ich.
   - Ludmiła często prosi się o takie przysługi? - chłopak zaczął rozmowę. Natalia odwróciła głowę w jego stronę i zastanowiła się nad odpowiedzią.
   - Od czasu do czasu. - powiedziała wreszcie.
   - Wiesz, że ona ciągle cię wykorzystuje? - zapytał i zatrzymał się na moment. Pomimo, że byli już tuż przed sklepem, Maxi chciał przeprowadzić tę rozmowę teraz. Miał dosyć tego, jak blondynka traktuję Natalię. Już dawno próbował odciągnąć Hiszpankę on towarzystwa Ferro, ale dopiero teraz nadarzyła się odpowiednia okazja.
         Maxi nie zdawał sobie sprawy jak wielka więź łączy te dziewczyny. Poznały się już w przedszkolu. Ludmiłą była zupełnie inna. Zawsze służyła pomocą, wysłuchała, pocieszyła. Przyjaciółki znały się na wylot, nie miały przed sobą tajemnic. Brunetka była jedyną osobą, która poznała prawdę na temat rodziny dziewczyny. Nikt nawet nie przypuszczał, że Ferro w przyszłości może stać się ta złą osobą.
       Wszystko zaczęło się sypać, kiedy przyjaciółki skończyły szkołę podstawową i zaczęły naukę w gimnazjum. Ludmiła zapragnęła zostać prawdziwą gwiazdą. Pewnie było to spowodowane wydarzeniami z przyszłości. Wreszcie czuła się bezpieczna, pewna siebie. Brakowała jej tego przez długie lata. Jednak przesadziła. I w głębi żałuje tego do dziś.
           Naty patrzyła na chłopaka wzrokiem pewnym niepewności. Z jednej strony zdawała sobie sprawę, że zbyt często ulega Ludmile, ale ciągle miała nadzieję, że jej dawna przyjaciółka powróci.
   - Maxi, nie jesteś w stanie zrozumieć naszych relacji. Nie mogę jej zostawić. Znaczy dla mnie zbyt wiele. - wyznała, a szatyn zdał sobie sprawę, że nie warto dalej drążyć tego tematu.
         Weszli do butiku. Jego wnętrza nie dało się opisać w kilku słowach.  Na równo powieszonych pułkach stało mnóstwo par butów w przeróżnych kształtach i kolorach. Obok widniało wiele torebek i innych akcesoriów. Za ladą, która znajdowała się w centralnej części sklepu, stały dwie uśmiechnięte kobiety. Jedna była brunetką, a druga posiadała blond włosy. Po pomieszczeniu biegało mnóstwo kobiet i mężczyzn w przeróżnym wieku. Niektórzy szukali dla siebie odpowiedniego obuwia, a inni przeglądali pozostały asortyment sklepu.
           Natalia od razu podbiegła w stronę półki z obcasami. Odetchnęła z ulgą na widok wymarzonych butów Ludmi. Chwyciła ostatnią parę, wyciągnęła ją z pudełka i zaczęła dokładnie oglądać. Strasznie jej się podobały i pewnie gdyby się fakt, że ma je przynieść blondynce, kupiłaby takie dla siebie.
  - Muszę przyznać, że Lu ma dobry gust. - obok Hiszpanki pojawił się Maxi. Chwycił do ręki buta i przyjrzał mu się.
   - Mi też się podobają. - przyznała mu rację.
   - To kup jej dla siebie. - zaproponował chłopak, a Natalia pokręciła głową.
   - To ostatnia para. Nie mogę zawieść Ludmiły. - oznajmiła i włożyła szpilki do opakowania.
   - Nie uważasz, że masz prawo czasem sprawić przyjemność sobie, a nie tylko myśleć o Lu?
  - Nawet gdyby tak było, to nie mam za co za mnie zapłacić. Zostały mi tylko pieniądze Ludmiły. - oznajmiła. Była przekonana, że zakończyła tym sprawę. Maxi jednak wyjął z tylnej kieszeni portfel, a z niego banknot i wręczył go koleżance.
   - Nie musisz oddawać. - oznajmił i wyszedł na zewnątrz. Natalia po długim namyśle zapłaciła za obuwie pieniędzmi chłopaka.



         Czarnowłosa już od dłuższego czasu siedziała w szkolnym schowku na szczotki. To było jej miejsce do rozmyśleń. Miała poczucie, że nikt nie będzie jej tam przeszkadzał i pytał o powód smutków.
          W głowie Włoszki kłębiło się wiele pytań. Nadal nie wiedziała jak w rzeczywistości wyglądała sprawa z Violettą i Marco. Powoli jednak dochodziła do wniosku, że wolałaby się nie dowiedzieć. Żadne wyjaśnienie nie byłoby dla niej pozytywne.
         Nie tylko to nie dawało Francesce spokoju. Ciągle wahała się czy zaufać Ludmile. Co prawda zawsze uważała ją za podłą osobę bez serca, ale w obecnej sytuacji zaczęła zauważać w niej więcej pozytywnych cech. Chyba najważniejszą z nich był fakt, że pomimo ich wcześniejszy kłótni i wszystkich innych negatywnych sytuacji chciała jej pomóc. Ludmiła pokazała, że wcale nie jest taką złą osobą, co było dla dziewczyny ogromnym zaskoczeniem. Z drugiej strony jednak próba zdemaskowania Violetty była pomocna również dla blondynki.
      Ciemnowłosa dziwiła się swojemu postępowaniu. Jeszcze kilka dni temu bez wahania wyśmiałaby Ludmiłę i poparła przyjaciółkę. Nie pojawiła być się pewnie u blondynki. Wymyśliłaby jakieś wytłumaczenie i zapomniała o całej sprawie. Zaczęła jednak zauważać, że panna Castillo nie jest tak idealną i dobrą osobą, jak mogłoby się wydawać.




      Taras był jednym z niewielu miejsc gdzie mogła czuć się w stu procentach sobą. Zero presji i udawania. Nikt nie komentował tam jej poczynań i nie wiedział czym się zajmuję.
       Prawdziwa Ludmiła wcale nie była sztuczną blondynką, za którą uważali ją w szkole. Jednak nigdy nie chciała aby ktokolwiek poznał jej prawdziwe oblicze. Sądziła, że jest słaba i w takim wykonaniu nikt nie będzie liczył się z jej zdaniem.
        To był jeden z wielu powodów, dla których Federico nie był mile widziany jako jej sąsiad. Mieszkając tak blisko mógł z łatwością odkryć cała prawdę. A gdyby tak się stało, pewnie cała szkoła w mig znałaby wszystkie sekrety blondynki. Co prawda Ludmiła nie znała chłopaka zbyt dobrze, ale miała przeczucie, że ie potrafi trzymać języka za zębami.
         Pomimo tego wszystkiego dziewczyna nigdy nie zapominała o dobrym wyglądzie. Zawsze chciała czuć się zjawiskowo bez względu na to, czy spędza wieczór sama w domu, czy wychodzi z Natalią. Dzisiaj wybrała kwiecistą sukienkę do kostek przepasaną brązowym rzemieniem. We włosy wpięła kilka ozdobnych wsuwek. Zawsze była osobą elegancką, ale uwielbiała mieszać style, które pozornie się ze sobą nie łączyły. Dlatego na nogi włożyła czarne trampki, a od słońca chroniły ją duże, różowe okulary.
    W celu odpoczynku od wszystkich trosk postanowiła, urządzić sobie mały piknik w ogródku. Przyrządziła kilka kanapek z jej ulubionym, białym serem. Z kilku pomarańczy wycisnęła sok, a na trawie rozłożyła duży koc. Położyła się, zamknęła oczy i rozpoczęła relaks.
         Już po chwili talerz z jedzeniem był zupełnie pusty. Ludmiła nigdy nikomu o tym nie wspominała, ale od dziecka ma słabość do jedzenia. Pochłania wszystko i w dużych ilościach. Nienaganną figurę utrzymuje tylko dzięki regularnym uprawianiu sportu.
         Podniosła się aby wrócić do kuchni i posmarować serem kolejną porcję chleba. Okazało się to jednak ogromnym błędem.
     Dwa domy dalej, na drewnianej ławce wypoczywał nie kto inny, jak Federico. Dostrzegła blond dziewczynę i zawołał po chwili.
  - Jak tam ma się moje ulubiona blondyneczka!?
Dziewczyna mocno zacisnęła pięści. Nienawidziła gdy ktoś kpił z koloru jej włosów. Odwróciła się w stronę chłopaka i mrużąc oczy, spojrzała w jego kierunku. Oślepiały ją promienie słońca.
  - Doskonale! - odkrzyknęła i uśmiechnęła się sztucznie. Czekała na kolejną wypowiedź chłopaka. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że Fede wrócił do pomieszczenia.
         Przejęła się odrobinę. Wnioskując z poprzednich rozmów, które przeprowadzili, mogła być pewna, że Włoch nie przepuści okazji, aby podroczyć się z nią. Długo zastanawiała się co powinna zrobić.
         Wreszcie stwierdziła, że najlepiej będzie, jeśli pójdzie sprawdzić, dlaczego znikł tak nagle. Postanowiła też, że wyjdzie od strony tarasu. Nie chciała niepotrzebnej sprzeczki z ojcem, który z pewnością wypytywałby gdzie się wybiera a po dłuższej wymianie zdań kazałby zostać w domu.
        Nie pewnie otworzyła furtkę i udała się w stronę domu Federico. Tutaj też wybrała wejście od tyłu. Na palcach podreptała do ogródka chłopaka i powoli zaczęła zbliżać się do wejścia.
   - Wychodzę! Powinnam być rano! - usłyszała krzyk wydobywający się z ust kobiety. Zwracała się do Włocha. Wyglądała na około trzydzieści lat, jednak ubrana była jak osoba dużo młodsza. Miała na sobie obcisłą, krótką sukienkę, wysadzaną cekinami. Na jej nogach widniały czarne, wysokie szpilki.
    - Dobrze mamo. - odpowiedział Federico z obojętnym wyrazem twarzy. Blondynkę bardzo zdziwiło, że zwraca się do niej mamo. To, że kobieta w takim wieku miała siedemnastoletniego syna, jest praktycznie niemożliwe.
         Kobieta bez słowa wyszła z mieszkania. Federico udał się w stronę tarasu. Blondynka nie chciała aby ją dostrzegł, więc chciała uciec.
  - Ludmiła? - zdziwił się chłopak, który dostrzegł dziewczynę. - Co tu robisz? zapytał i chwycił Ludmiłę za nadgarstek, powstrzymując ją tym od ucieczki.
  - N-nie odpowiadałeś, więc pomyślałam, że... - wyjąkała, zakrywając kotarą z włosów rumieniec, który malował się na jej twarzy.
  - Pomyślałaś, że sprawdzisz co się stało? - dokończył za nią.
  - To była twoja mama? - zmieniła temat. Nie miała ochoty na dalsze pogłębianie sprawy.
  - Tak. - tym razem to Federico się speszył. Odwrócił na chwilę głowę i zmrużył oczy, tak jakby się zastanawiał. - Ona nigdy mnie nie kochała. - wyznał - Ale co ty możesz o tym wiedzieć? Przecież nigdy nie doświadczyłaś niczego podobnego. - podsumował. Nawet nie wiedział jak wielką przykrość sprawił tym blondynce.
        Do oczu dziewczyny momentalnie napłynęły łzy. Nienawidziła wspomnień związanych w mamą. Kochała ją i cierpiała za każdym razem gdy przypominała sobie jej piękne włosy, czerwone usta i anielski głos. Pani Ferro zawsze była dla córki autorytetem.
  - Moja mama zmarła, kiedy byłam bardzo malutka. - Wydusiła, opadła na ławkę i ukryła twarz w dłoniach.
  - Przepraszam. Nie wiedziałem. - Na twarzy chłopaka wymalował się pewnego rodzaju smutek. Było mu żal Ludmiły. Nie miał pojęcia jak wygląd sytuacja w jej rodzinie i nie spodziewał się, że kolejne wyznania blondynki mogą zaszokować go jeszcze bardziej.
  - Opowiesz mi coś o swojej mamie? - zapytała, a Włoch spuścił wzrok. Nie przepadał za rozmowami na ten temat.
  - Ona nigdy mnie nie kochała. A moje kalectwo tylko dolało oliwy do ognia. Zaraz po moich narodzinach wyniosła się i zostawiła tatę samego z kilkudniowym dzieckiem. Po kliku dniach wróciła. Nie miała się gdzie podziać. Od tej pory każde nam spełniać wszystkie swoje zachcianki. W głowie jej tylko imprezy. Czasem mam wrażenie, że lepiej byłoby gdyby znikła. - zwierzył się i spojrzał w stronę dziewczyny, czekając na jej reakcję.
   - Nie doceniasz tego co masz. - odparła po pewnej chwili i spojrzała prosto w oczy chłopaka. Zaginęła w ich czekoladowym kolorze. - Nawet nie wiesz jak bardzo ja chciałabym mieć taką mamę.
   - Ona jest okropna! Jeszcze nigdy... - zaczął tłumaczenia
   - Przestań. - wyszeptała. Podniosła się z ławki i pewnym krokiem pomaszerowała w stronę domu.
Odwróciła się w ostatniej chwili i wyszeptała.
   - Jeśli jeszcze raz pomyślisz o niej źle, wyobraź sobie jak byś się czuł, gdyby jej nie było.


Zawaliłam fragment o Fedemili -,- Jestem na siebie przez to mega zła. Miał być taki piękny!! 
I wreszcie mamy Naxi. :-) 
Wpadać też na Czy to przez miłość? i Say Where...  Na tym drugim moje jest "Gdy nadchodzi ten czas.." 
Co by wam tu jeszcze? Jakoś dzisiaj nie mam weny na dopisek... 

10 komentarzy - Rozdział piąty
(ostatnio było 9. Ciekawe czy poradzicie sobie z nowym wyzwaniem)

Aga ♥♥♥

       

6 komentarzy:

  1. Wow, zaszczytne miejsce pierwsze w dedyku oraz w komentarzu!
    Kochana fragment Camili jest boski przyjaciel - chłopak jest możliwe!!!
    Fran zaczyna powoli układać wszystko w całość. Panienka Castillo wcale miła nie jest!
    Naxi - is my air. Kocham, i jeszcze raz kocham!!!
    Fedemila, dobrze powiedziane: ,,Co byś zrobił gdyby jej nie było.."
    Kocham swoją mame za to, że jest i będzie.
    Całuję;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Naty ma te buty :)
    Wcale nie zawaliłaś Fedemili, no może wyszło inaczej niż miałaś w planie, ale wyszło pięknie
    Dziękuję za dedykację
    Cami nie będzie sama
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny ;* jak zawsze słonko xD
    nie zawaliłaś Fedemiły... wyszło świetnie ;)
    Naxi ;)
    czekam na następny... a i dziękuję za dedykację ;**

    //Nati

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje za dedyk. Boskie jak zawsze. Zapraszam ... http://tylkowtwychramionach.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozczuliłaś mnie w stu procentach tym dedykiem. :)
    Pominę wszystko oprócz fragmentu Fedemiły.
    Dlaczego? Cały rozdział jest bez wątpienia wspaniały, ale to, co napisałaś o tej dwójce... Odebrało mi mowę...
    Naprawdę, nie mogę zebrać słów. Jak dla mnie jeden z Twoich najlepszych rozdziałów. Jestem niesamowicie, pozytywnie zaskoczona.
    Cudo, cudo i jeszcze raz cudo. :D
    Przyznam się bez bicia, że to połączenie nie należy do moich ulubionych, ale u Ciebie oni są... Do schrupania. ^^
    A więc jeszcze raz powiem, że jestem zachwycona. I z niecierpliwością czekam na kolejny. <33333
    Kocham, Soph. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudny !
    Nie zawaliłaś Fedemiły ....wcale;)
    Czekam na nexta! !
    I zapraszam do siebie ludmila-mojahistoria. blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Recent Posts