Playlista

środa, 9 lipca 2014

Rozdział ósmy: Skocz ze mną do zimnej wody

Dla Li.  Moje emotikony i tak są lepsze :-P Przeczytaj notkę pod rozdziałem. Mam niespodziankę ♥♥♥


"Odwaga nie jest brakiem strachu, a raczej oceną,
 że coś innego jest ważniejsze niż strach"
~ Ambrose Redmoon

     Siedziała na ziemi, w sali śpiewu. Nerwowo spoglądała na zegarek. Piętnaście minut do pierwszej lekcji. Spóźnia się? Nie, przecież nie napisał konkretnej godziny. Ale z drugiej strony... mogłoby się wydawać, że rozmowa, na którą się zapowiada zajmie im dłużej niż nędzny kwadrans. 
     Zmieniła pozycję. Jej kręgosłup zaczął już boleć od ciągłego przebywania w bez ruchu. Zaczęła obgryzać paznokcie. Każda nerwowa sytuacja sprawia, że powraca do dawnego nawyku. A przy trybie życia jaki prowadzi aktualnie, za mnie długo nie będzie miała czego malować. 
     Wreszcie podniosła się. Podeszła do instrumentu i zagrała pierwsze wersy ulubionej piosenki. En mi mundo. No właśnie, jaki jest ten jej świat? Zmieniła się, to pewne. Już nie jest tą samą nieśmiałą Violettą z przed kilku lat. Nigdy nie przypuszczała, że ktokolwiek będzie rywalizował o jej względy, a już na pewno nie spodziewała się, że będzie musiała stanąć przed takim wyborem. Czy teraz jest lepsza? Wątpliwe. Na pewno pewniejsza siebie. Ma przyjaciół, cieszy się popularnością w szkole. Ale w tym wszystkim chyba zaczęła tracić tą prawdziwą osobowość. 
   - Myślałaś, że nie przyjdę? - usłyszała męski głos. Podniosła głowę i dostrzegła Marco. Zdziwiła się. Skąd mógł to wiedzieć? 
   - Tak, zaraz zaczynają się zajęcia i nie wiem czy zdążymy... - przerwał jej. Wystraszyła się jego wzroku. Nigdy taki nie był. 
   - Musimy to skończyć. - wyszeptał i spuścił wzrok. 
   - Posłuchaj, jeśli to ma być ultimatum to ja zerwę z Leonem. - zapewniła i chwyciła jego rękę. 
   - Nie kocham cię. - wyznał wreszcie. - Nigdy nie kochałem. Chciałem zdobyć uznanie wśród uczniów. 
   - Ale... - chciała coś powiedzieć. Była jednak w szoku i nie potrafiła wykrztusić nic sensownego. 
   - Musimy już iść, zaraz się spóźnimy. - powiedział tylko i wyszedł z sali. 


      Atmosfera podczas zajęć chyba jeszcze nigdy nie była tak napięta. Camila nie odezwała się do Diego nawet słowem. Ciągle w głowie siedział jej ten pocałunek. Nie wiedziała jak powinna się zachować w stosunku do całego zdarzenia. Nie wspominając już o sytuacji z Andresem. Nie miała pojęcia jak skomentować jego zachowanie. A on na jej oczach obejmował Ivę. 
     Marco i Francesca utrzymywali między sobą pewien dziwny dystans. A chłopak bez przerwy spoglądał na Violettę. Była obejmowana przez Leona. No tak, przecież o nic nie wie. I znając Violettę pewnie nigdy się nie dowie. 
     W głowie i Ludmiły, i Federcio nadal króluje wspomnienie ostatniego wieczoru. Zastanawiali się co mogłoby się stać gdyby dziewczyna nie wyszła. Jak teraz by ze sobą rozmawiali? Czy w ogóle by rozmawiali? 
     I tylko Maxi od czasu do czasu nieśmiało uśmiechał się do Natalii. Miała na sobie te buty. I trzeba przyznać, że wyglądała niesamowicie.  
   - Może któraś para ma ochotę nam przedstawić swoje dotychczasowe poczynania związane z zadaniem? - Angie bezskutecznie spróbowała przemówić do uczniów. Nikt nawet nie zwrócił uwagę na jej wypowiedź. Można by nawet rzec, że nic nie usłyszeli. 
   - Nikt jeszcze nic nie przygotował? - zdziwiła się, ale później zdała sobie sprawę, że wszyscy są jakby na innej planecie. Usiadła zrezygnowana.

   

     Wbiegła do mieszkania nie zwracając uwagę na żadnego z domowników. Zamknęła się w pokoju i bezwładnie rzuciła na łóżko. Chciała zacząć płakać, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Nie mogła przez niego płakać. Musiała być silna.
     Już od dawna domyślała się co jest grane. A może nawet była pewna, tylko zwyczajnie bała się to przyznać, nawet przed samą sobą. Zaśmiała się na myśl, że znajomi uważają ich za idealną parę.
  ~ Ciekawe, z której strony. ~ Pomyślała i jeszcze raz się uśmiechnęła. Chyba miała wrażenie, że śmiech pozwoli zatuszować jej fatalne samopoczucie.
     Dzisiaj nawet z nim nie rozmawiała. Nie miała ochoty słuchać jego wyjaśnień. Że to nie jej wina tylko jego i takie tam bzdety. Przecież obydwoje wiedzą, że to wina obojga. Tylko błąd Andresa boli bardziej. Zdradzał. 
     Do Diego też się nie odezwała. Chyba się bała. Tak, to dobre określenie. Nie wiedziała jak odebrał całą sytuację i powoli zaczynała zdawać sobie sprawę, że wcale nie chce się dowiedzieć. Ale czuła, że powoli traci przyjaciela. Bo przecież nawet jeśli obiecają sobie, że zapomną to gdzieś tam w środku będą czuli ten dyskomfort. A nie wyobraża sobie ich jako pary. Nawet gdyby go kochała. A nie kocha. Chyba.
     Usłyszała, że ktoś próbuje otworzyć drzwi. Wydusiła z sobie prawie bezgłośne "Kto tam?" i z niechęcią podeszłą do wyjścia.
   - Diego. - usłyszała w odpowiedzi. Przełknęła ślinę. Pomimo nerwów postanowiła otworzyć. Przecież nie mogli rozmawiać przez drzwi.
   - Co jest? - zapytał gdy już obydwoje siedzieli na kanapie. Wcześniej mama rudowłosej powiadomiła go, że z dziewczyną coś nie tak, ale Diego starał się udawać, że właśnie się tego domyślił.
   - Nic. - wszeptała tak cicho, że chłopak ledwo ją słyszał. Zresztą nawet gdyby nie usłyszał, znał ją aż tak długo, że zdążył, że nauczyć jej standardowych odpowiedzi na niektóre pytania.
     Popatrzył na nią typowym dla siebie wzrokiem. Dziewczyna przymknęła oczy. Wreszcie wtuliła się w przyjaciela. Zapomniała o wszystkich wcześniejszych obawach. Chciała znowu poczuć się bezpiecznie, a w ramionach Diego miała wrażenie, że nic jej już nie grozi.
   - Nie płacz, proszę. - powiedział i wtulił się mocniej w dziewczynę. Ta tylko spróbowała powstrzymać łzy.


"Fall with me to the open water
There is no lifeline to climb
The deeper you go, swallowed by the undertow
The more you feel alive"
Open Waters (Swim)


     Ławka ustawiona pod salą taneczną jak zwykle została zajęta przez paczkę Violetty. Z tą różnicą, że sama Violetta gdzieś się zapodziała. Iva, Fran i Maxi musieli zadowolić się tylko swoim towarzystwem. Camila siedziała w sali naprzeciwko i zawzięcie debatowała na jakiś temat z Diego. Leon udał się na poszukiwana Violetty, która sama szukała właśnie Marco,a Andres na drugim końcu szkoły chyba próbował wymyślić jak rozwiązać sprawę z Cami.
     Francesca również nie skupiała się na Ivie, czy Maxim. Bezustannie wpatrywała się w Ludmiłę, która próbowała wyjaśnić coś zdezorientowanej Natalii. Włoszka była prawie pewna, że ma to związek z nią i Violettą i już nie mogła się doczekać, aż dowie się co wymyśliły.
     Chłopak obok nie potrafił wyrzucić ze swojej głowy Naty i patrzył na ten sam obrazek, co Fran. Z tą różnicą, że on zupełnie nie zwracał uwagi na Ludmiłę.
   - Hej, Maxi! - zawołała Iva i pomachała mu ręką przed twarzą. Chłopak nawet nie zwrócił na to uwagi. Spróbowała z Francescą, ale ona też nie wykazała żadnego zainteresowania Ivą.
   - Co się z wami wszystkimi dzieje!? - wykrzyczała wreszcie. Miała dosyć tego, że wszyscy ją ignorują. Zdawała sobie też sprawę, że paczka się rozpada i to w pewnej mierze też jej wina. Czuła, że teraz, kiedy Camila dowiedziała się o zdradzie Andresa, ich przyjaźń nie przetrwa. Znała też szczegóły znajomości Marco i Violetty. Wiedziała, że długo tak nie pociągną i Leon wreszcie się o wszystkim dowie. I jeszcze Francesca, która ostatnio spędzała niepokojąco dużo czasu z Ludmiłą.
     Wreszcie przyjaciółki pobiegły gdzieś niczym oparzone. Włoszka podążyła za nimi. Jednak musiała zrobić to odpowiednio późno, aby nie wzbudzać podejrzeń. I tak była już prawie pewna, że Iva coś wie. Maxi też nagle odszedł. 


Rozdzialik :-) Następy będzie dopiero za dwa tygodnie bo wyjeżdżam :-/ 
Dobra, do sedna. 

Nie jestem dobra w tego typu tekstach, więc... Miłego oglądania. 
Moje emotki i tak są lepsze :-) 


Aga ♥♥♥ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recent Posts