Playlista

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział dziewietnasty: Koniec




                Miejsce na kolanach chłopaka, choć pozornie bardzo wygodne, nie wydawało jej się teraz odpowiednie. To nie w porządku jeśli myślisz o chłopaku, będąc w ramionach innego, prawda? Więc dlaczego robiła to grzeczna i ułożona Francesca, która celowo nie skrzywdziłaby nawet muchy?
                Byli parą od niespełna tygodnia. Nawet jeśli Włoszce wydawało się, że wszystko toczy się odrobinę zbyt szybko, nie protestowała. To pomagało jej się pogodzić z faktem, że Marco nigdy nie przejrzy na oczy. Była przeciwna takiemu wykorzystywaniu ludzi, ale… No właśnie. Nie miała nic na swoje usprawiedliwienie.
- Fran, słuchasz mnie? – głośne pytanie dotarło do jej uszu. Zmarszczyła nos. Była przekonana, że chłopak milczy.
- Wybacz, zamyśliłam się. – wytłumaczyła i mocniej przytuliła chłopaka.
                Po raz tysięczny tego dnia przestudiowała obecną sytuacje. Była zupełnie bezradna. Jedna jej część pragnęła pobiec do Marco i przemówić do rozsądku, a druga, ta dominująca, kazała zostać z Lucasem. A najgorsze było to, że nie potrafiły znaleźć kompromisu.
                Ciszę przerwał dzwonek w telefonie Francesci. Niechętnie podniosła się na miejsca i sięgnęła po telefon. Odczytała treść wiadomości i przeniosła swój wzrok na chłopaka. 
- Muszę wyjść. - oznajmiła i chwyciła torbę, leżącą na skraju kanapy. 
- Coś się stało? - zapytał i chwycił nadgarstek Fran. Dziewczyna wyrwała dłoń z uścisku. 
- Wybacz. Nie chciałam cię zranić. - wymamrotała i wyszła z pomieszczenia, głośno trzaskając przy tym drzwiami.
                  Biegła przed siebie nie zwracając uwagi na łzy spływające na jej policzkach ani innych ludzi spacerujących obok. Czuła się najgorszą osobą na świecie. Umysł po podpowiadał, aby zawróciła i z uśmiechem wytłumaczyła Lucasowi, że nie ma pojęcia co w nią wstąpiło, ale serce, które najwyraźniej miało władzę nad nogami, kazało udać się w zupełnie inne miejsce. 
                   Zapukała do ogromnych, ciemnobrązowych drzwi i nerwowo chwyciła kosmyk włosów. Klamka poruszyła się kilka sekund później. Przed jej oczami stanął zaspany Marco. 
- Kocham cię. - wyszeptała


                Ostatnie kartonowe pudełko wypełnione rzeczami Ludmiły znalazło się w bagażniku samochodu. Tata dziewczyny z hukiem zamknął drzwi i ruchem ręki polecił jej wsiąść na miejsce pasażera. Dziewczyna rozejrzała się po okolicy. Miała nadzieję, że napotka wzrokiem, któregoś z jej przyjaciół. Nie mogła uwierzyć, że nie przyszli się pożegnać. Przez moment wydawało jej się, że słyszy swoje imię. Dostrzegła Natalię, która pobijała chyba właśnie swój życiowy rekord prędkości, biegnąc w jej stronę. Za nią kuśtykał Federico, a zdyszana Francesca wyłoniła się z za zakrętu jako ostatnia.
                Kilka minut później stała już objęciach Hiszpanki. Mamrotały coś do siebie nawzajem, ale głośnych szloch zagłuszał ich słowa. Następnie przytuliła Francesce, która była już w stanie usłyszeć obietnicę blondynki. Miała zadzwonić, jak tylko dotrze na miejsce. Dalej w kolejce był Federico, ale w tym uścisku brakowało empatii. Mogłoby się wydawać, że boją się siebie nawzajem.
                Ludmiła zauważyła sporą grupę młodych ludzi zmierzających w ich stronę. Szybko dostrzegła rudę loki Camili, skórzaną kurtkę Diego, czapkę Maxiego. Zauważyła też Marco, Andresa i Ivę. Wszyscy przyszli tylko dla niej. Nawet Leon. Braku Violetty zwyczajnie nie zauważyła.
                Przytulała wszystkich po kolei i potakując, słuchała słów otuchy. Jednak nic nie pomogło jej pozbyć przekonania, że Wszystko się ułoży i Będzie dobrze to okrutne kłamstwa.
                Tata ponownie poprosił ją aby się pośpieszyła. Tłumaczył, że jeszcze chwila i spóźnią się na samolot. Ona jednak nie zwracała na tu uwagi i kontynuowała pożegnanie. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że nikt więcej nie czeka na jej uścisk. Ponownie przycisnęła do siebie Francesce i Natalię, a następnie, jeszcze bardziej obniżając kąciki ust, przeniosła drżącą dłoń na plastikową klamkę samochodowych drzwi. Poczuła na niej cudzy dotyk. Ciepło przeszło przez jej ciało. Szybkim, zwinnym ruchem została obrócona w stronę chłopaka. Federico oparł dłoń na jej tali, powodując przyjemne mrowienie. Niebezpiecznie przybliżył do siebie ich twarze. Czuła na sobie jego niespokojny oddech. Po jej prawym, mokrym już policzku spłynęła kolejna, gorzka łza.
- Dziękuję. – wymamrotała prawie nie słyszalnie i spuściła wzrok. – Za to, że mnie zmieniłeś. – dopowiedziała i ponownie spojrzała w ciemne tęczówki chłopaka.
- Nie zmieniłem cię. Zawsze taka byłaś. Ja tylko pomogłem ci to odkryć. – wypowiedział i pokonał dystans dzielący go od jej ust. Żadne z nich na głośne gwizdy znajomych czy komentarze ojca dziewczyny. Zdecydowanie zbyt długo wyczekiwali tego momentu, aby teraz zawracać sobie głowę czymkolwiek innym.
                Podniosła się na palcach i wyszeptała ciche żegnaj prosto do jego ucha. Delikatnie cmoknęła mokry i gorący od płaczu policzek i poczuła w ustach gorzki smak łez. wreszcie wsiadła do samochodu, ciągle zanosząc się płaczem.
                Przez łzy i szybę dostrzegła jeszcze jak Maxi pocieszająco obejmuję Natalię, a Marco i Francesca splatają ręce. Ucieszyła się. Przynajmniej o ich szczęście mogła być spokojna.  


Totalnie zniszczyłam fragment o Fran i Marco. :-( Wyjazd Ludmiły jest nawet w porządku. Przykro mi z powodu braku komentarzy, ale chyba nic nie mogę z tym zrobić. :-/ Mam tylko nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta i zwyczajnie jest zbyt leniwy lub nie ma czasu.

A

2 komentarze:

  1. Ja czytam od zawsze ♥
    Ale jestem leniwa i nie umiem pisać komentarzy x jak
    Rozdział świetny jak zawsze. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjdę do Ciebie słoneczko ;)
    <3

    OdpowiedzUsuń

Recent Posts