Playlista

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział dwunasty: Wspaniała współpraca

"Nawet róża, wśród buraków, bywa zwykle chwastem"


    Zastanawialiście się kiedyś jak odpowiedzielibyście na pytanie "Lepiej nie być tym kim jesteś, czy być tym kim nie jesteś?"? Czy kiedykolwiek chociaż próbowaliście zrozumieć dlaczego tak wielu ludzi boi się być sobą? Z jakiego powodu tyle osób udaje kogoś innego? Ktoś mógłby powiedzieć, że zdradzają samych siebie. Jeszcze inna osoba stwierdzi, że w takich przypadkach boimy się pokazać prawdziwe oblicze. Zakładamy maskę. Zasłaniamy się zasłoną obojętności. Wtedy potrzebujemy kogoś kto nie będzie bał się dotrzeć do naszego wnętrza. 

     Nerwowo spojrzała w przestrzeń malującą się za tylną szybą samochodu. Podrapała się w swędzące miejsce na kolanie i zamknęła oczy próbując zasnąć. Od poprzedniej podróży nic się nie zmieniło. Nadal nienawidziła spotkań rodzinnych. Kochała swoich krewnych, ale te weekendy wydawały jej się okropnie nudne. Babcia za każdym razem wyznaczała ją i Diego do zajęcia się najmłodszymi, a ci nigdy nie pozwalali im odpocząć i mogłoby się wydawać, że robią to wszystko na złość. 
     Ukradkiem zerknęła na brata, który podekscytowany wpatrywał się w ekran telefonu. Pomyślała, że pewnie pisze z Camilą. Poczuła, że mu zazdrości. Był taki szczęśliwy. Zakochał się, to widać. Chociaż Natalia wiedziała, że sytuacja pomiędzy nim, a Camilą nie jest jasna, to marzyła o tak wspaniałych relacjach pomiędzy nią, a Maxim. Wystarczyłoby jej, aby byli tylko przyjaciółmi. 
     Z nudów spojrzała na swoją własną komórkę. SMS od Fran, dwa nieodebrane połączenia od Lu i jedno od Fede. No tak, przecież nie odzywała się do nich o rana. W duchu uśmiechnęła się, że tak się nią przejmują. Szybko poinformowała ich, że przez kilka dni nie będzie jej w domu i zajęła się jedną z gier zainstalowanych na urządzeniu. 
   - Zdajesz sobie sprawę, że on jest jeszcze bardziej nieśmiałą osobą niż ty i jeśli nie powiesz mu co czujesz, nigdy nie będziecie razem? - usłyszała i po raz kolejny utwierdziła się w myśli, że Diego potrafi czytać w jej myślach. W pierwszej chwili chciała zwyczajnie zacząć płakać, ale wiedziała, że to być może jedyny moment, w którym ona też może mu coś uświadomić. 
  - A jeśli ty nie zaprosisz wreszcie Camili na prawdziwą randkę, już zawsze będziecie tylko przyjaciółmi. - wypowiedziała mrużąc oczy. Nie patrzyła na chłopaka. Często rozmawiali bardzo otwarcie i mimo tego, że wiedzieli o sobie wszystko, nigdy nie doradzali sobie w sprawach sercowych. Obydwoje byli w tym beznadziejni. 
   - Zrobię to. Ale ty też.

     Usadowiła się na jasnej pufie stojącej na środku pokoju. Ze zdenerwowania zacisnęła dłonie w pięści miażdżąc przy tym okładkę nie ciekawiej książki, którą trzymała. Nie zwróciła na to uwagi. Starała się pojąć co tak naprawę stało się w ciągu ostatniego tygodnia. 
     Rzucił ją. To było jasne. Ale nadal nie pojmowała dlaczego ciągle ją dobijał. Po co bez przerwy powtarzał, że jest beznadziejna. Była prawie pewna, że miał w tym jakiś interes. W końcu ludzie niczego nie robią tak po prostu. Chciał ją upokorzyć? Nawet jeśli, takie działanie jest bezsensowne. I tak nikt nigdy nie dowie się o ich związku. On nikomu nie powie. To jasne. Przecież nikt nigdy nie uwierzyłby w coś takiego, więc takie posunięcie ukazałoby go jako kłamcę. A co jeśli on już o to nie dba? Nawet jeśli uznają to za brednie, jej reputacja nie będzie już tak nie naganna. Jedno był pewne. Musiała z nim porozmawiać. Przekonać go aby zachował wszystko dla siebie. Najlepiej aby zapomniał. 
     Marzyła teraz aby wejść w posiadanie najprawdziwszego wehikuł czasu. Aby cofnąć czas chociaż o miesiąc, dwa i odkręcić to wszystko. Sama też chciała o tym wszystkim zapomnieć. Najbardziej pragnęła aby to nigdy się nie wydarzyło. A skoro tego nie dało się już osiągnąć, musiała postarać się, aby nic nie wyszło na jaw, udawać, że nic nigdy nie łączyło ją z tym chłopakiem, że są i zawsze byli, tylko przyjaciółmi. Ona była dobrym kłamcą. Ale Marco...

     Zapukała. Znowu serce zabiło jej mocniej. Tak, znowu. Nie potrafiła tego kontrolować. Pomimo tego, że ostatnio przychodziła tu często. Chyba przerosło ją to wszystko. Jeszcze do nie dawna jej życie było wręcz perfekcyjne. Nie musiała się niczego obawiać. Wszystko zaczęło się sypać z przyjazdem Violetty. Ale dopiero z Federico stawiła temu czoła. 
     Otworzył jej uśmiechnięty Włoch. To było do przewidzenia. Przecież Fede robił wszystko aby nie dopuścić mamy do znajomych. Nawet jeśli Ludmiła już ją poznała. Zaprosił ją do środka i zaproponował sok. Odmówiła. 
     Pierwsza część wieczoru minęła zupełnie typowo. Nie rozmawiali zbyt wiele. Ale mimo tego czuli się zupełnie swobodnie. W końcu byli przyjaciółmi. Przez moment nawet poruszony został temat Violetty, ale zbył przeróżne pytania Federico. Nie do końca wiedziała na jakim etapie jest ich plan i czy w ogóle zamierzają wprowadzać go w życie, ale wolała milczeć. 
     Wreszcie zajęli się piosenką. Zależało im aby ją skończyć. Termin mijał za dwa dni. A nie wykonanie zadania wiązało się z niemałymi problemami. Po dłuższej chwili z dumą stwierdzili, że utwór jest idealny i nadaje się do zaprezentowania. 
 - Nie sądziłem, że praca z tobą będzie taka... - zaczął, ale przerwał zupełnie jakby szukał odpowiedniego słowa. 
 - ...Wspaniała? - wyręczyła go i uśmiechnęła się niepewnie. Pokiwał głową w odpowiedzi. - Ja też nie. 
     Obydwoje na moment odwrócili wzrok. Nie do końca wiedzieli jak się zachować. Jeszcze nigdy nie spotkali się z podobną sytuacją, uczuciem. Chłopak delikatnie przybliżył rękę do dłoni dziewczyny. Zadrżała nienaturalnie. W pierwszym momencie chciała uciec. Podnieść się z miejsca i po prostu wyjść. Ale dała się dotknąć. Mocniej ścisnęła palce i spojrzała prosto w czekoladowe oczy Federico. Poczuła ścisk w brzuchu. Wstała i wybiegła bez słowa. Biegiem ruszyła do domu i starała się nie zważać na łzy cieknące po policzkach. 


No więc, wczoraj wszystko przemyślałam i właściwie nie doszłam do żadnych wniosków. W każdym razie, fragment o Fede i Lu jest beznadziejny. :-( Strasznie żałuję, że nie wyszło lepiej, ale wiem, ze jeśli dzisiaj tego nie dodam, potem już się w sobie nie zbiorę. 

Aga...

1 komentarz:

Recent Posts