Usiadła na pomarańczowym dywanie, a jej oczy zaszkliły się od łez. Przymknęła powieki i przeniosła się do pozycji leżącej, tym samym jej plecy huknęły o twardy materiał. Skrzywiła się i przewróciła swoje ciało na bok.
Usłyszała dzwonek i przez kilka chwil leżała nadal, zupełnie nie zwracając uwagi na osobę, która próbuje dostać się do mieszkania. Jednak po którymś z kolei brzdąknięciem straciła cierpliwość i podbiegła do drzwi. Po ich otworzeniu ze zdziwieniem spojrzała na osobę przed sobą. Blondynka co prawda wcześniej zaoferowała pomoc, ale Włoszka była prawie pewna, ze zrobiła to jedynie po to, aby się jej pozbyć.
Ludmiła bez wahania weszła do pomieszczenia i usadowiła się przy białym stoliku w kuchni.
- Nie pamiętasz, miałyśmy zniszczyć Violettę? - posłała dziewczynie pytające spojrzenie.
- Nie zniszczyć, tylko odkryć jak naprawdę wyglądała sytuacja z Marco. - sprostowała nadal zdziwiona Francesca. Ferro tylko pokręciła głową.
- W każdym razie wpadłam na kilka genialnych pomysłów. - po tych słowach zaczęła wymieniać sposoby i plany dzięki, którym dojdą do celów obydwóch dziewczyn (chociaż można stwierdzić, ze są one takie same, to każda z nich nazywa swój w inny sposób).
- Dlaczego mi pomagasz? - zapytała przerywając tym samym towarzyszce. Musiała wreszcie dowiedzieć się czy Ludmiła zmieniła się i naprawdę chce jej dobra, czy zwyczajnie ma w tym jakiś ukryty cel. Sama obstawiała tą drugą wersję. Bezinteresowna pomoc zupełnie nie pasowała do Ludmiły, jaką znała.
- Szczerze? Chce zdobyć sprzymierzeńca. Mam na celu pokazanie ci prawdziwego oblicza Castillo. Czuję, że wtedy wreszcie przestaniesz tak strasznie liczyć się ze zdaniem Violetty i już więcej nie będziesz skakać przy jej boku. - Włoszkę zupełnie zamurowało. Nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek usłyszy z ust Ludmiły Ferro podobne słowa. Miały dla niej jednak ogromne znaczenie. Przez ułamek sekundy zaczęła zastanawiać się kim jest w oczach Violetty. Chyba zaczęła sobie uświadamiać, że nie jest dla niej tak ważna jak myślała. Wspomniała też o Camili. W końcu kiedyś były nierozłączne. Trzeba jednak stwierdzić, że stanął między nimi nie kto inny jak Violetta.
- Dlaczego akurat ja? - zapytała niepewnie. Była strasznie ciekawa odpowiedzi dziewczyny.
- Sama do mnie przyszłaś, więc dlaczego miałabym nie skorzystać z okazji. - Tak, to była Ludmiła znana szatynce. Chociaż nie do końca ta prawdziwa.
Strumień światła ogrzewał jej delikatne stópki. Promienie padały też na bladą i zmęczoną twarz. Nie miała na sobie makijażu. Przecież wszyscy byli bardzo daleko, a Federico, zdaniem Ferro, nie był na tyle inteligentny aby móc znaleźć miejsce, w którym często przebywała.
Na kolanach trzymała gitarę, którą dostała od siostry. Wygrywała melodię swojej najnowszej piosenki. Pracowała nad nią już od dłuższego czasu, ale była pewna, że nikt nigdy nie usłyszy. Była zbyt osobista i odkrywała wiele tajemnic.
Podniosła się z kamienia, na którym odpoczywała i pobiegła w stroną skromnego jeziorka, które dodawało uroku całej polanie. Zanurzyła stopy w chłodnej wodzie. Jej blond loki opadły na ramiona, a długie rzęsy trzepotały pod wpływem ostrego słońca.
Odwróciła głowę w stronę miejsca, w którym znajdowała się chwilę temu. Zmrużyła oczy, przyjrzała się i nie dostrzegła gitary, którą tam zostawiła. Zerwała się do biegu i w momencie była już koło głazu. Rozejrzała się i zatrzymała wzrok kilka metrów dalej. Znowu on.
Jego wózek stał na drugim końcu polany. W rękach trzymał gitarę i grał na niej przypadkowe akordy. Jego idealna grzywka uderzana była przez fale wiatru, a czekoladowe oczy wpatrywały się w wędrujące po niebie chmury.
Podbiegła do niego z zaciśniętymi pięściami i wściekła wyrwała gitarę.
- Co ty sobie wyobrażasz!? Myślisz, że możesz tak bezkarnie zabierać cudze rzeczy!? - wykrzyczała prosto w twarz Włocha i odeszła pełna zażenowania
- Piękna piosenka. - zatrzymał ją tymi słowami. Dziewczyna momentalnie odwróciła się i posłała Federico wrogie spojrzenie.
- Nie wierzę. - zdołała wykrztusić i z powrotem udała się w stronę chłopaka, tylko po to aby odebrać mu swoje zapiski.
- Nie wiedziałem, że dziewczyna taka jak ty może pisać takie utwory. - zwrócił się do niej, kiedy znajdowała się tuż obok.
- Co masz na myśli? - wyszeptała i mimowolnie usiadła obok.
- Jesteś zupełnie inna niż postrzegają cię wszyscy w Studio, prawda? - odrzekł i spuścił wzrok, tak jakby bał się odpowiedzi dziewczyny.
- Nawet nie wiesz jak wiele starań włożyłam w to aby nikt nigdy się nie dowiedział. Ty najwyraźniej jesteś inny niż reszta.
To była najpiękniejsza kolacja pod słońcem. Rezerwacja w najdroższej restauracji, eleganckie ubrania, muzyka na żywo, a przede wszystkim idealna para. Piękna dziewczyna, przystojny chłopak. Rozmawiają, śmieją się, całują.
I wtedy słychać sygnał SMS. Speszony szatyn szybko odczytuje wiadomość, uśmiecha się delikatnie i wycisza telefon. Dziewczyna nic sobie z tego nie robi. Przecież to normalne. Tą wiadomość mógł wysłać każdy. A ona nigdy nie była pesymistką. I nienawidziła ludzi, którzy wszędzie doszukują się złych aspektów.
Poczuł wibracje w kieszeni spodni. Zmieszał się, ale postanowił nie zwracać na to uwagi. Jednak sytuacja powtórzyła się kilka razy. Wreszcie i rudowłosa zaczęła czuć się nieco dziwnie. Andres spojrzał na ekran telefonu.
Siedział przed ekranem wyłączonego telewizora i uderzał w struny gitary. Był odrobinę przygnębiony, ale nie potrafił stwierdzić z jakiego powodu. Co chwilę z jego gardła wydobywały się mało zrozumiałe słowa. Od dłuższego czasu próbował sobie przypomnieć tekst utworu Ludmiły. Melodia utkwiła w jego głowie i czuł w sobie, że po prostu musi znać tekst. Najprostszym rozwiązaniem jakie pojawiało się w jego głowie, było zwyczajne zwrócenie się do blondynki. Ale nawet zwykle pewny siebie Federico, stawał się nieśmiały w pobliżu tak silnej osobowości.
Usłyszał dzwonek do drzwi. Od niechcenia podniósł się z kanapy, wsiadł na wózek i dotarł do drzwi. Chyba nie dało się opisać zdziwienia, które opętało go, kiedy zobaczył w nich Ludmiłę.
- Co? Przecież mamy pisać piosenkę. - wyjaśniła przyczynę swoich odwiedzin.
- Nie, nic. Po prostu nie spodziewałem się. Szczególnie po tym dzisiejszym incydencie.
- Nawet nie przypominaj. - zgromiła go wzrokiem i weszła do mieszkania. Fede zaprowadził ją do pokoju. Miał szczęście, że rodzice wyszli. Już wyobrażał sobie reakcję mamy. Chociaż był przekonany, że na pewno znalazła by z Ludmiłą wspólny język.
- Mam kilka propozycji. Wybierz coś. - oznajmiła i podała mu plik kartek. Chłopak przeglądał teksty z uwagą i próbował nucić coś pod nosem.
- Nic mi się nie podoba. - stwierdził wreszcie. Usta dziewczyny otworzyły się mimowolnie. Jeszcze nigdy nie spotkała się z tak otwartą krytyką kierowaną w jej stronę.
- Jesteś pewien? Zaśpiewam ci którąś!
Podniosła się z kamienia, na którym odpoczywała i pobiegła w stroną skromnego jeziorka, które dodawało uroku całej polanie. Zanurzyła stopy w chłodnej wodzie. Jej blond loki opadły na ramiona, a długie rzęsy trzepotały pod wpływem ostrego słońca.
Odwróciła głowę w stronę miejsca, w którym znajdowała się chwilę temu. Zmrużyła oczy, przyjrzała się i nie dostrzegła gitary, którą tam zostawiła. Zerwała się do biegu i w momencie była już koło głazu. Rozejrzała się i zatrzymała wzrok kilka metrów dalej. Znowu on.
Jego wózek stał na drugim końcu polany. W rękach trzymał gitarę i grał na niej przypadkowe akordy. Jego idealna grzywka uderzana była przez fale wiatru, a czekoladowe oczy wpatrywały się w wędrujące po niebie chmury.
Podbiegła do niego z zaciśniętymi pięściami i wściekła wyrwała gitarę.
- Co ty sobie wyobrażasz!? Myślisz, że możesz tak bezkarnie zabierać cudze rzeczy!? - wykrzyczała prosto w twarz Włocha i odeszła pełna zażenowania
- Piękna piosenka. - zatrzymał ją tymi słowami. Dziewczyna momentalnie odwróciła się i posłała Federico wrogie spojrzenie.
- Nie wierzę. - zdołała wykrztusić i z powrotem udała się w stronę chłopaka, tylko po to aby odebrać mu swoje zapiski.
- Nie wiedziałem, że dziewczyna taka jak ty może pisać takie utwory. - zwrócił się do niej, kiedy znajdowała się tuż obok.
- Co masz na myśli? - wyszeptała i mimowolnie usiadła obok.
- Jesteś zupełnie inna niż postrzegają cię wszyscy w Studio, prawda? - odrzekł i spuścił wzrok, tak jakby bał się odpowiedzi dziewczyny.
- Nawet nie wiesz jak wiele starań włożyłam w to aby nikt nigdy się nie dowiedział. Ty najwyraźniej jesteś inny niż reszta.
To była najpiękniejsza kolacja pod słońcem. Rezerwacja w najdroższej restauracji, eleganckie ubrania, muzyka na żywo, a przede wszystkim idealna para. Piękna dziewczyna, przystojny chłopak. Rozmawiają, śmieją się, całują.
I wtedy słychać sygnał SMS. Speszony szatyn szybko odczytuje wiadomość, uśmiecha się delikatnie i wycisza telefon. Dziewczyna nic sobie z tego nie robi. Przecież to normalne. Tą wiadomość mógł wysłać każdy. A ona nigdy nie była pesymistką. I nienawidziła ludzi, którzy wszędzie doszukują się złych aspektów.
Poczuł wibracje w kieszeni spodni. Zmieszał się, ale postanowił nie zwracać na to uwagi. Jednak sytuacja powtórzyła się kilka razy. Wreszcie i rudowłosa zaczęła czuć się nieco dziwnie. Andres spojrzał na ekran telefonu.
Tęsknię :-* Wracaj szybko
~ Iva ♥
Rozczulił się na widok wiadomości. I zupełnie nie przeszkadzał mu fakt, że właśnie spędza czas ze swoją dziewczyną. Czuł, że Iva jest ważniejsza. Ale coś nie pozwalało mu zerwać z Camilą. To było coś w rodzaju... przyzwyczajenia?
- Ja... Przepraszam. Muszę wyjść. - wyjąkał. Zapłacił za zamówiona dania i wybiegł z restauracji.
- Do zobaczenia. - zdołała tylko wyszeptać.
Siedział przed ekranem wyłączonego telewizora i uderzał w struny gitary. Był odrobinę przygnębiony, ale nie potrafił stwierdzić z jakiego powodu. Co chwilę z jego gardła wydobywały się mało zrozumiałe słowa. Od dłuższego czasu próbował sobie przypomnieć tekst utworu Ludmiły. Melodia utkwiła w jego głowie i czuł w sobie, że po prostu musi znać tekst. Najprostszym rozwiązaniem jakie pojawiało się w jego głowie, było zwyczajne zwrócenie się do blondynki. Ale nawet zwykle pewny siebie Federico, stawał się nieśmiały w pobliżu tak silnej osobowości.
Usłyszał dzwonek do drzwi. Od niechcenia podniósł się z kanapy, wsiadł na wózek i dotarł do drzwi. Chyba nie dało się opisać zdziwienia, które opętało go, kiedy zobaczył w nich Ludmiłę.
- Co? Przecież mamy pisać piosenkę. - wyjaśniła przyczynę swoich odwiedzin.
- Nie, nic. Po prostu nie spodziewałem się. Szczególnie po tym dzisiejszym incydencie.
- Nawet nie przypominaj. - zgromiła go wzrokiem i weszła do mieszkania. Fede zaprowadził ją do pokoju. Miał szczęście, że rodzice wyszli. Już wyobrażał sobie reakcję mamy. Chociaż był przekonany, że na pewno znalazła by z Ludmiłą wspólny język.
- Mam kilka propozycji. Wybierz coś. - oznajmiła i podała mu plik kartek. Chłopak przeglądał teksty z uwagą i próbował nucić coś pod nosem.
- Nic mi się nie podoba. - stwierdził wreszcie. Usta dziewczyny otworzyły się mimowolnie. Jeszcze nigdy nie spotkała się z tak otwartą krytyką kierowaną w jej stronę.
- Jesteś pewien? Zaśpiewam ci którąś!
There's a time in our lives
When the rain just goes away
And the seeds that we've sown
Take root for better days
Po skończonym występie, zadowolona z siebie blondynka usiadła na brzegu sofy i spojrzała na Federico czekając na odpowiedź.
- Nie obraź się, ale ten tekst jest po prostu... płytki. Takie piosenki kojarzą mi się tylko z rozkapryszonymi gwiazdkami, które na siłę próbują udowodnić, że mają osobowość.
- Sugerujesz, że ja taka jestem? - zapytała próbując utrzymać nerwy na wodzy. Cała sytuacja wydawała jej się bardzo absurdalna, ale wbrew pozorom zależało jej na zdaniu Federcio.
- Nie, chociaż ciągle udajesz, że taka właśnie jest twoja osobowość. Nie do końca rozumiem dlaczego zależy ci, aby wszyscy w Studio uznawali cię za diwę.
- Tak jest łatwiej. - odpowiedziała krótko. Nie miała ochoty na zwierzenia. Nie ufała mu. - W każdym razie musimy coś wybrać.
- A ta piosenka, no wiesz, ta którą śpiewałaś na jeziorem? - zaproponował wprawiając tym blondynkę w ogromną złość.
- Nie! - wykrzyczała przeraźliwie głośno. - I ani się waż komukolwiek o niej mówić! - zbliżyła się do chłopaka i spojrzała prosto w oczy. Poczuła lekkie zażenowanie i odwróciła się jak na komendę.
- To napiszmy coś razem. - dziewczyna zastanowiła się chwilę.
- Przyjdę jutro. Muszę to przemyśleć.
- Tak jest łatwiej. - odpowiedziała krótko. Nie miała ochoty na zwierzenia. Nie ufała mu. - W każdym razie musimy coś wybrać.
- A ta piosenka, no wiesz, ta którą śpiewałaś na jeziorem? - zaproponował wprawiając tym blondynkę w ogromną złość.
- Nie! - wykrzyczała przeraźliwie głośno. - I ani się waż komukolwiek o niej mówić! - zbliżyła się do chłopaka i spojrzała prosto w oczy. Poczuła lekkie zażenowanie i odwróciła się jak na komendę.
- To napiszmy coś razem. - dziewczyna zastanowiła się chwilę.
- Przyjdę jutro. Muszę to przemyśleć.
Dawno mnie nie było, co nie? A wystarczyło przymusić się do napisania fragmentu i dalej samo poszło :-) Mam nadzieję, że podobało :-*
Aga ♥♥♥
SPAMIK!
http://forever-be-a-dance-moms-fan.blogspot.com/
Świetny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńNiech Ludmiła pokaże tą osobistą piosenkę! <3
Ma taką inną osobowość, którą ukrywa pod maską divy ;)
Czekam na kolejny rozdział! :**
PS: Jeśli masz ochotę, zapraszam do siebie:
http://leon-y-violetta-amor.blogspot.com/
Piękne <3 Troooolllooo Komentuje :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie piszesz :)
Swietny rozdzial
OdpowiedzUsuń